Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpilą w wuefistów

(pak)
Czytelniczka "Pomorskiej": - Nerwy mnie  ponoszą, jak wuefiści z podstawówek w Barcinie  przypisują sobie sukcesy sportowe uczniów
Czytelniczka "Pomorskiej": - Nerwy mnie ponoszą, jak wuefiści z podstawówek w Barcinie przypisują sobie sukcesy sportowe uczniów Fot. Iwona Woźniak
Rodzice skarżą się, że nauczyciele wychowania fizycznego zamiast przykładać się do prowadzenia zajęć...

... wolą powiedzieć, co uczeń ma robić i zajmują się własnymi sprawami.

O problemie poinformowała nas czytelniczka zaniepokojona poziomem prowadzonych przez nauczycieli sportowych zajęć pozalekcyjnych. Mówi o podstawówkach. W Barcinie są tylko dwie. Jej zdaniem, poziom zajęć jest żenujący. - A nerwy mnie ponoszą, jak później ci nauczyciele przypisują sobie sukcesy uczniów - powiedziała rozżalona i dodała: - Robi mi się słabo, bo za te zajęcia pozalekcyjne prowadzone za zasadzie: macie tu piłkę i grajcie, nauczyciele dostają pieniądze. I każdy robi co mu się podoba.

Złośliwe szpile?

- Takie anonimowe głosy to wbijanie szpilki - komentuje Wojciech Kiciński dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Barcinie. - O wątpliwościach powinno się mówić wprost - dodaje Iwona Kausa, dyrektor SP nr 1 i dodaje: - W szkole mam tylko jednego nauczyciela w-fu. Wiem, że prowadzone przez niego lekcje i zajęcia pozalekcyjne nie odbywają się na zasadzie rzucenia piłki i "dalej róbcie co chcecie". Jeśli rodzice mają wątpliwości co do poziomu prowadzonych zajęć i lekcji, powinni poinformować mnie o swoich obawach. Dodam też, że nasz wuefista nie pobiera żadnego dodatkowego wynagrodzenia za prowadzone przez siebie zajęcia pozalekcyjne - oznajmiła Iwona Kausa.

- Ludzie złośliwi zawsze będą takie rzeczy mówić. To opinie bardzo krzywdzące - dodał Wojciech Kiciński. - Ja zapraszam na zajęcia pozalekcyjne prowadzone przeze mnie w środy o godzinie 15. Zobaczy pani, jaką mam liczną grupę. Często jest to nawet ponad 20 osób.

W szkole nr 2 oprócz dyrektora uczy także trzech innych wuefistów. Każdy z nich ma po 4 godziny zajęć pozalekcyjnych. Są one płatne.

Wolą rozmawiać zamiast uczyć

Przeprowadziliśmy małe śledztwo. Skontaktowaliśmy się z mamą (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), której córka jest uczennicą Szkoły Podstawowej nr 2. Twierdzi ona, że opisana sytuacja ma miejsce również w trakcie lekcji. - Rodzice mówią o tym od dawna. Nauczyciel mówi dzieciakom co mają robić i idzie pogadać sobie z innym nauczycielem. Lekcja ma być prowadzona, a nie zadana. Jeżeli tak się dzieje w trakcie lekcji, podobna formuła może być i na sks-ach - usłyszeliśmy.

Co na to Wojciech Kiciński? - A dlaczego pani o tym wie, a ja nie? Dlaczego mówią o tym pani a nie mnie? Pewnie łatwiej jest zachować anonimowość. Do mnie takie skargi nie dotarły. Jeśli ktokolwiek ma zastrzeżenia zapraszam do siebie. Jest możliwość przeprowadzenia konfrontacji. Rodzic, nauczyciel, dziecko, dyrektor. Jeśli wątpliwości rodziców potwierdzą się, na pewno w stosunku do takiego nauczyciela będą wyciągnięte konsekwencje. Wszyscy, którym nie podoba się praca moich nauczycieli powinni mi to powiedzieć wprost - oświadczył Wojciech Kiciński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska