https://pomorska.pl
reklama

Szpital w Grudziądzu dwukrotnie odesłał pacjentkę z... covidem i zapaleniem płuc. Karetka z panią Bożeną krążyła i szukała innej lecznicy

Aleksandra Pasis
Bożena Panowicz chciała, aby władze szpitala w Grudziądzu wyjaśniły dlaczego, ona-grudziądzanka nie została przyjęta do oddziału zakaźnego mimo zachorowania na covid i zapalenie płuc. Niestety szpital nie chce odnieść się do tej historii. Finalnie pomoc 61-latka uzyskała w Golubiu - Dobrzyniu, szpitalu oddalonym od grudziądzkiego o ok. 60 km...
Bożena Panowicz chciała, aby władze szpitala w Grudziądzu wyjaśniły dlaczego, ona-grudziądzanka nie została przyjęta do oddziału zakaźnego mimo zachorowania na covid i zapalenie płuc. Niestety szpital nie chce odnieść się do tej historii. Finalnie pomoc 61-latka uzyskała w Golubiu - Dobrzyniu, szpitalu oddalonym od grudziądzkiego o ok. 60 km... Aleksandra Pasis
Emerytka z Grudziądza była zakażona koronawirusem i miała zapaleniem płuc . Mimo to szpital w Grudziądzu, który jest "covidowym" dla całego Kujawsko-Pomorskiego, dwa razy odesłał ją. Pomoc otrzymała dopiero w szpitalu w Golubiu-Dobrzyniu, w którym od razu przyjęto ją na 10 dni.

Zobacz wideo: Trzecia fala koronawirusa w Polsce. Oto ważne zmiany w obostrzeniach.

- Uważam, że powinnam chociaż usłyszeć słowo "przepraszam" od władz szpitala w Grudziądzu - mówi pani Bożena Panowicz. - Chciałam uzyskać pomoc, a zamknięto dla mnie drzwi oddziałów tej lecznicy. Przykre jest to, że do tej placówki medycznej tzw. covidowej są zwożeni pacjenci z całego województwa, a mnie - grudziądzankę odesłano!

Pani Bożena jest już ozdrowieńcem i dochodzi do pełni sił po przebytym zapaleniu płuc i współistniejącym Covid-19. Zapowiada złożenie skargi na szpital w Grudziądzu do Narodowego Funduszu Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta.

Oczekiwanie na podjeździe dla karetek w Grudziądzu i odmowa przyjęcia

Grudziądzanka zaczęła źle się czuć pod koniec grudnia ub. roku. Lekarz w przychodni stwierdził zapalenie krtani. Mimo zażywania leków, w ocenie pani Bożeny jej stan zdrowia zaczął się pogarszać. Zaczęły się m.in. duszności.

W sylwestra po południu emerytka wezwała karetkę. Ta zawiozła ją do szpitala w Grudziądzu - oddalonego od jej domu o zaledwie 10 km. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafiła z - jak wpisali do karty informacyjnej ratownicy medyczni z lekką dusznością i kaszlem. W ogólnym stanie "dobrym". Zlecono badania, w tym test na koronawirusa. Po kilku godzinach spędzonych na SORze, mimo końcowej diagnozy: "zapalenie płuc i współistniejący COVID-19", kobieta została wypisana do domu.

- Cały czas źle się czułam. W Nowy Rok ponownie wezwałam pogotowie. Karetka do mnie w Grudziądzu przyjechała aż z Wąbrzeźna... - wspomina Bożena Panowicz.

Do karty medycznych czynności ratunkowych medycy wpisali m.in.: "nasilenie duszności, momentami skrajne nasilenie do bezdechów". Grudziądzankę sprowadzono do karetki, podano jej tlen, po czym duszności ustąpiły. Ekipa pogotowia podjęła decyzję, żeby zawieźć ją do szpitala w Grudziądzu. W końcu to właśnie w Grudziądzu jest szpital i SOR przeznaczony dla pacjentów z "covidem". - Godzinę czekałam w karetce stojącej na podjeździe do SOR-u, po czym usłyszałam, że przyjęta do szpitala nie zostanę - opowiada pani Bożena. - To był szok! Nie miałam siły wykłócać się, chciałam po prostu pomocy. Lekarz nawet na mnie nie spojrzał, nie zbadał.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tymczasem w dokumentacji dotyczącej odmowy przyjęcia pani Bożeny, czytamy m.in., że pacjentka była w dość dobrym stanie. Zalecono jej kontynuację leczenia w ośrodku drugiego stopnia leczenia COVID-19.

Miejsce w szpitalu znalazło się w oddalonym od Grudziądza o 60 km Golubiu-Dobrzyniu

Karetka odjechała z Grudziądza i zaczęło się poszukiwanie miejsca dla grudziądzanki w innym szpitalu. - Pojechaliśmy do Wąbrzeźna. Tam odmówiono przyjęcia mnie ze względu na brak miejsc respiratorowych, a dokładniej ze względu na brak pełnej obsady personelu pielęgniarskiego do obsługi respiratorów - relacjonuje Bożena Panowicz. - Aby nie krążyć już od szpitala do szpitala, ratownicy skontaktowali się w końcu z wojewódzkim koordynatorem, aby wskazał miejsce, w którym zostanę przyjęta. Uzyskaliśmy informację, że mamy jechać do Golubia-Dobrzynia. Tam rzeczywiście od razu się mną zajęto.

Bożena Panowicz została przyjęta z niewydolnością oddechową w przebiegu COVID-19 powikłanym zapaleniem płuc.

Grudziądzanka spędziła w szpitalu w Golubiu-Dobrzyniu 10 dni. W wypisie czytamy: "wraz z włączonym leczeniem uzyskano dość szybką poprawę stanu klinicznego i w stanie ogólnym dość dobry wypisano do domu".

Dlaczego szpital w Grudziądzu nie przyjął pacjentki? Lecznica odmawia odpowiedzi

  • Dlaczego zatem w szpitalu "covidowym" w Grudziądzu który dysponuje kilkuset łóżkami "covidowymi", mieszkanka tego miasta nie uzyskała potrzebnej jej pomocy?
  • Dlaczego nie została zakwalifikowana do hospitalizacji, która najwyraźniej była potrzebna, skoro w Golubiu-Dobrzyniu przyjęto ją od ręki i spędziła tam aż 10 dni?

Odpowiedzi na te pytania szpital w Grudziądzu udzielić nie chce i odmawia komentarza do całej sprawy. - Nie będziemy się odnosić do tego przypadku, ponieważ musielibyśmy ujawnić dane wrażliwe pacjentki związane z jej stanem zdrowia - usłyszeliśmy od Izabeli Hirsch-Lewandowskiej z grudziądzkiej lecznicy.

- Dla mnie takie stanowisko szpitala w Grudziądzu jest niezrozumiałe i nie do przyjęcia. Ja nie mam nic do ukrycia... Szpital najwyraźniej ma, skoro nie chce wyjaśnić tej sytuacji - kwituje Bożena Panowicz.

Na 1 marca 2021 roku w szpitalu w Grudziądzu przebywa 203 pacjentów "covidowych". 25 z nich jest podłączonych do respiratora.

OD AUTORKI.

Odpowiedź szpitala w tej sprawie jest naprawdę niezrozumiała. Nie pytaliśmy o wyniki badań pacjentki tylko o budzące wiele wątpliwości odesłanie pacjentki wymagającej hospitalizacji. A to, że hospitalizacja była potrzebna potwierdziło przyjęcie kobiety w innym szpitalu i to nie na chwilę, tylko na 10 dni. Inna rzecz: pani Bożena bez problemu przedstawiła nam całą dokumentację medyczną pełną "danych wrażliwych" na temat jej stanu zdrowia. Zrobiła tak, bo nie ma nic do ukrycia. Proponowaliśmy również szpitalowi w Grudziądzu, że pani Bożena jest skłonna napisać upoważnienie do udzielania informacji z jej "danymi wrażliwymi". Szpital mimo tego, nie zmienił swojego stanowiska. Uznano, że lepiej milczeć... Podkreślmy też, że wielokrotnie na sesjach Rady Miejskiej Grudziądza, dyrekcja szpitala zdając sobie z sprawę z tego, że grudziądzanie w związku z przekształceniem szpitala w "covidowy" zostali pozbawieni dostępu do wielu świadczeń medycznych w części tzw. "czystej", zapewniała, że dla mieszkańców Grudziądza tym bardziej z koronawirusem w "Biegańskim" miejsc nie zabraknie...

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gosc

Ta historia to barbarzynstwo w bialy dzien! Nawet za Uralem cos takiego by sie nie wydarzylo. Skarga do Narodowego Funduszu Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta to tylko bedzie "przepraszamy za problemy", ale nie od tego szpitala. Do szpitala dojdzie tylko "ty ty ty i aby wiecej sie to nie POwtorzylo", co i tak wyladuje w koszu. Pismo oskarzajace do Ministra Zdrowia (polecony z osobistym doreczeniem!) i szpital zaskarzyc za poniesione uszczerbki na zdrowiu.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Czerwcowa waloryzacja emerytur - jest nowy wskaźnik. Tak urosną świadczenia od lipca

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska