Barak jest w fatalnym stanie. Budowano go pospiesznie, wiele zniszczeń poczyniła też woda. Wykonana ekspertyza wykazała, że nie można w nim urządzić muzeum. Budynek jest niefunkcjonalny, a koszty jego remontu trzykrotnie przewyższają budowę nowego obiektu.
Wykorzystają cegły
Powstanie więc nowy budynek, w tym samym miejscu, choć nieco inaczej usytuowany.
Jest już projekt. Mariusz Winiecki, prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Upamiętnienia Obozów Jenieckich w Szubinie nie chce jednak zdradzać szczegółów. - Przyjdzie na to czas - mówi. Zaprasza do Muzeum Ziemi Szubińskiej 6 czerwca 2020 r. Wtedy odbędzie się prezentacja. Dowiadujemy się tylko, że przy budowie wykorzystane zostaną - by zachować symbolikę tego miejsca - cegły z ocalałego baraku.
Teren, gdzie w czasie wojny przetrzymywano alianckich jeńców jest w gestii zakładu poprawczego w Szubinie. Na co dzień nie ma tu wstępu. Po wielu staraniach gminy udało się przejąć ocalały barak z niewielkim skrawkiem gruntu. Jeśli powstać ma muzeum teren musi być jednak większy. - Będziemy w tej sprawie składać wniosek - informuje Mariusz Winiecki.
Co zostało po jeńcach?
W ub. r przyjechał tu Adam Sikorski, który w TVP Kultura prowadzi program „Było, nie minęło”. Za pomocą georadaru szukał podziemnych tuneli na terenie dawnego oflagu, bo wiadomo, że były. Wskazane wówczas miejsca w ostatnich dniach badano bardziej szczegółowo pod nadzorem archeologa Roberta Grochowskiego.
- Szukamy przedmiotów należących do jeńców - monet, guzików, ale też kopiemy w miejscu, gdzie spodziewamy się odkryć szyb tunelu ucieczkowego - informuje Mariusz Winiecki. Pracom przyglądała się Susanna Bolten Connaughton, której ojciec był więźniem oflagu, przywiozła pamiątki m.in. pieniądze, które funkcjonowały tylko na terenie obozu, czy odręcznie narysowaną i przeszmuglowaną do oflagu mapę okolicy, przydatna w razie ucieczki.
