W Grudziądzu szukali piłkarskich diamentów w talent show.
Mięśnie rozgrzane, pięści zaciśnięte, oczy wpatrzone w leżące na murawie futbolówki. 40 wysportowanych zawodników zaraz dostanie swoją szansę na sukces.
Zgłosili się do talent-show "Piłkarski diament", bo mają nadzieję, że ta trampolina może przenieść ich do świata, gdzie słowo "piłka" pisze się przez duże "P".
Stawką w tej grze jest czek na 50 tysięcy złotych i profesjonalny kontrakt piłkarski . To dla uczestników castingu bardzo dużo, ponieważ gros z nich gra na co dzień w małych i często ubogich drużynach z niższych lig.
Być jak Ronaldo. Być jak Robert Lewandowski
18-letni Krzysztof Opatecki reprezentuje zespół Cukrownik Mełno (powiat grudziądzki).
- Jest dużo ludzi i kamery, więc trudno opanować stres. Jestem tutaj, bo marzy mi się pierwsza liga - wyjaśnia piłkarz.
Patryk Czarnecki z Unii Choceń (powiat włocławski) mierzy znacznie wyżej. Jak wysoko?
- Chcę grać w Lidze Mistrzów - ucina i z uśmiechem na twarzy wbiega na boisko.
Każdy uczestnik castingu ma te same zadania do pokonania: slalom, przyjęcie futbolówki na "klatkę", strzał do maleńkiej bramki.
- Poszło mi średnio, bo piłka odskoczyła. Ale przynajmniej jest niezła zabawa - wyjaśnia Paweł Kruczkowski, który na co dzień gra w "juniorach starszych" Olimpii Grudziądz.
Zobacz także: Znajdą w Grudziądzu Piłkarski Diament? Okaże się w niedzielę na talent-show
Łowienie talentów
"Piłkarski talent" wymyślili Paweł Ziętara i Piotr Laboga, twórcy programu Laboratorium Pro, który jest nadawany w Canal + Sport. Grudziądz jest jednym z sześciu ośrodków, w których szukają nieoszlifowanych jeszcze piłkarskich diamentów.
- Wierzymy, że je znajdziemy. Choć poziom zawodników jest różny - wyjaśnia Piotr Laboga.
Szefem jury jest Andrzej Juskowiak, były reprezentant kadry narodowej, a obecnie m.in. komentator sportowy.
- Patrzymy na to, jak chłopcy się ruszają i jakie decyzje podejmują na boisku. Zwracamy też uwagę na to czy ktoś zdecydowanie wychodzi do piłki, czy raczej czeka na nią ze wzrokiem wpatrzonym w murawę - wyjaśnia Andrzej Juskowiak.
- Konkurencja jest bardzo duża - dodaje szef jury "Piłkarskiego diamentu".
Żeby zrobić karierę w futbolu potrzeba nie tylko talentu, mozolnej pracy na treningach, motywacji, ale również szczęścia.
- Ten casting to moja szansa na sukces. A piłka to całe moje życie. Chciałbym kiedyś z niej żyć. Rodzice mi kibicują, bo wierzą, że bieganie za futbolówką nie jest zwykłym marnowanie czasu - podkreśla Mateusz Wróblewski ze wsi Świętosław w powiecie golubsko-dobrzyńskim.
Okazuje się, że trudno jest się wybić także w mieście takim jak Warszawa. Ze stolicy do Grudziądza z nadzieją na dobry występ przyjechał Krzysztof Ząbek.
- Gdy w internecie przeczytałem, że jest casting, to od razu pomyślałem, że muszę się na niego dostać. Wypełniłem ankietę i po jakimś czasie zadzwonili do mnie, że mam się stawić w Grudziądzu. Liczę, że nie przyjechałem tutaj na marne - wyjaśnia Krzysztof Ząbek.
Poziom nie zachwycił
Krzysztof Ząbek się nie przeliczył. Znalazł się on bowiem w szóstce zawodników, którzy przeszli do następnego etapu "Piłkarskiego diamentu". Wszystkich nazwisk organizatorzy akcji nie chcieli ujawniać. Założenie było takie, że dalej miało przejść 10 zawodników, ale jury nie wyłowiło tylu talentów.
- Poziom nie zachwycił. Jesteśmy tym zawiedzeni - przekonuje członek jury Andrzej Zamilski, były trener młodzieżowych drużyn reprezentacji naszego kraju.
Kolejne etapy castingu można podsumować krótko: ostra selekcja. - To m.in. badania psychologiczne i wytrzymałościowe - dodaje Piotr Laboga.
Do wielkiego finału przejdzie pięć "diamentów". Ich nazwiska mamy poznać na przełomie lutego i marca.
Czytaj e-wydanie »