Nowotwór u Stasia zdiagnozowano przez przypadek
Staś to oczko w głowie rodziców Oli Winiarskiej z Grudziądza oraz Łukasza Adamczyka z Radzynia Chełmińskiego. Oboje są absolwentami II Liceum Ogólnokształcącego w Grudziądzu, ale tak naprawdę poznali się dopiero na studiach, w Gdańsku. Tam też zamieszkali. I po kilku latach doczekali syna. Staś to jedynak.
Staś urodził się w listopadzie 2022 roku. Rozwijał się bez problemów. A przynajmniej tak się wydawało...
- W czasie pandemii Staś zachorował na Covid, później złapał jakąś jelitówkę. Na koniec leczenia, w dniu, w którym wychodziliśmy ze szpitala lekarze zalecili jeszcze kontrolne USG i wtedy... Wtedy okazało się, że w jego brzuszku jest pięciocentymetrowy guz - wspomina Łukasz, tata maluszka.
To było na kilka dni przed pierwszymi urodzinami Stasia. W następnych tygodniach zdiagnozowano, że jest to jeden z najgroźniejszych nowotworów dziecięcych: neuroblastoma IV stopnia w dodatku z rozległymi przerzutami do szpiku i kości.
Chłopiec leczony jest w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie
Rozpoczęła się walka o życie maluszka. Leczony jest w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. - Właśnie zakończyliśmy pierwszy cykl chemii. Wiemy już, że guz uległ zmniejszeniu o około 90 proc. W najbliższych dniach spodziewamy się kompletnych wyników ostatnich badań i decyzji lekarzy: planowane jest wycięcie guza, autoprzeszczep komórek macierzystych - mówi tata Łukasz.
Staś przechodzi piekło, ale - jak mówi tata - jakby po nim tego nie widać. Walczy z chorobą.
- Wygramy tę walkę. Nie ma innej możliwości - bez cienia wątpliwości mówi tata Stasia.
Rodzice chcą zaszczepić chłopca przeciw wznowie nowotworu
Co gorsza badanie genetyczne wykazało, że nowotwór, który dręczy malucha jest wyjątkowo uparty. Trzeba się liczyć z jego wznowami i przerzutami w przyszłości. Rodzice chcą więc zabezpieczyć syna na przyszłość. I poddać go "szczepieniu" przeciw wznowie. Takie jest możliwe w klinice w Nowym Jorku. Ale kosztuje - bagatela - około 2 mln zł. - To nie jest po prostu zastrzyk. To cała seria zastrzyków i leczenie, które trwa łącznie około roku - wyjaśnia tata chłopca.
O ile samo leczenie Stasia jest teraz refundowane, to na szczepionkę rodzice muszą już znaleźć pieniądze sami. Chociaż, nie do końca sami...
W powiecie grudziądzkim wiele osób pomaga Stasiowi i jego rodzicom
W Radzyniu Chełmińskim odbył się charytatywny turniej piłkarski na rzecz Stasia. Panowie biegali za piłką, panie zadbały o to, aby nikt nie chodził głodny (przygotowały m.in. bigos, pajdy ze smalcem), były też licytacje. A efekt? Znakomity! Dzięki ludziom o dobrych sercach udało się zebrać blisko 22 tys. zł.
- Niestety, nie mogliśmy na ten turniej przyjechać, bo cały czas jesteśmy w szpitalu - żałuje Łukasz Adamczyk. Ale z optymizmem dodaje: - Jestem w szoku z jakim odzewem się spotkaliśmy, że w powiecie grudziądzkim jest tyle osób, które nas nawet nie znają, a chcą pomóc Stasiowi. Że przekazują przedmioty na licytacje, nawet własnoręcznie zrobione skarpety! Bardzo za to dziękujemy!
Rzeczywiście na facebookowej grupie "Licytacje dla Stasia Winiarskiego-Adamczyk" kupić można dziesiątki przedmiotów:
- książki,
- vouchery, np. na wyprawę wędkarską,
- wspomniane skarpetki zrobione przez 82-letnią seniorkę,
- zabawki dla dzieci,
- gry,
- obrazy,
- ozdoby wykonane na szydełku.
Wszystko po to, aby zebrać niewyobrażalną dla większości z nas kwotę 2 mln zł.
Staś jest podopiecznym Fundacji Kawałek Nieba. Trwa też zbiórka na jego rzecz na portalu www.siepomaga.pl/stanislaw-winiarski-adamczyk Tutaj zebrano już pond 1,1 mln zł! Ale do 2 milionów jeszcze brakuje.
Mały Staś spod Grudziądza walczy z paskudnym nowotworem. "Wy...
W Grudziądzu dzieje się:
