Jeszcze nie mogę dojść do siebie, ale właśnie ci ludzie, którzy wyciągnęli do nas pomocną dłoń, dają nam nadzieję - nie kryje wzruszenia pani Celina Kowalska. - Każdego dnia modlę się za moich przyjaciół, których teraz poznałam i każdego, kto nam pomógł.
Pani Celina z partnerem Radkiem i trójką dzieci mieszkała w Mokowie. Ich dom zaczął płonąć w ubiegły piątek, nagle zostali bez niczego. Dzieci miały tylko piżamki i kurteczki.
- To działo się tak szybko. Kilka dni wcześniej komin był czyszczony i w piątek wieczorem, gdy dzieci były już wykąpane, zauważyłem, że bardzo kopci się z pieca - opowiada pan Radosław. - Wyszedłem zobaczyć, co się dzieje. Z komina leciał dym. Zauważyłem, że dom zaczął palić się z drugiej strony. Wbiegłem do domu, złapałem dzieci i krzyczałem, że się pali.
Rodzina w pośpiechu zaczęła uciekać, bo ogień już był w jednym z pomieszczeń.
-Przygarnęła nas pani Lidka z mężem Jarosławem, za co jestem im bardzo wdzięczna - dodaje pani Celina.
Pan Radosław, zanim przyjechała straż, zaczął gasić pożar. - Strażacy byli błyskawicznie, moje gaszenie na niewiele się zdało. Widziałem tylko, jak płomienie zajmują dom - wspomina.
W wyniku pożaru stracili wszystko, co mieli. Obok mieszkały dwie starsze kobiety, które na czas akcji przygarnęła rodzina. Panie również otrzymały pomoc w remoncie mieszkań. Kobiety jednak zachowały swój dobytek. - Wszystkim, co dostaję, dzielę się z sąsiadkami - powiedziała pani Celina. Potwierdzają to inne panie.
- Sama dzielę paczki. Nikogo nie zostawiamy bez pomocy - mówi jedna z przyjaciółek pogorzelców.
Ludzi, którzy chcą pomóc rodzinie, nie brakuje. W akcje błyskawicznie włączyli się druhowie z Mokowa i Dobrzynia, którzy przeprowadzili zbiórkę. Znalazły się ubrania dla całej rodziny i najpotrzebniejsze rzeczy.
- Jakiś pan z Tłuchowa, który nie chciał podać nawet imienia, przywiózł nam węgiel. Ktoś wrzucił pieniądze do skarbonki dzieci. Pomógł nam urząd, burmistrz, panie z KGW, pracownicy i dyrekcja szkół dzieci - wymienia pani Celina, ocierając łzy. - Ksiądz proboszcz i setki innych ludzi. Każdą mam w swoim sercu i po stokroć dziękuję.
W miniony czwartek w nowym mieszkaniu pogorzelcy wręczyli części darczyńcom piękne podziękowania. Ksiądz proboszcz z Mokowa poświęcił nowy lokal i wręczył obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę. To była też okazja do odebrania mebli kuchennych, które zakupili myśliwi z Wojskowego Koła Łowieckiego „Ponowa”, które działa na tym terenie.
- Podczas zebrania jednogłośnie ustaliliśmy, że trzeba pomóc. Rodzina akurat potrzebował mebli kuchennych - powiedział Mirosław Wójcik. - W kole mamy myśliwych z tego terenu. My jesteśmy też dla mieszkańców i dla lasu.
Myśliwi wręczyli także kubki rodzinie, a zaparzoną kawą, częstowali gości.
- Chcemy wyremontować dom. Wiosną zaczniemy prace. Tu musimy płacić czynsz, tam lokal był nasz- mówią pogorzelcy. Wiemy, że wszystko się ułoży - mówią z nadzieją. - Wiemy, że są wspaniali ludzie.
