Przygoda z pszczołami u pana Piotra zaczęła się przez przypadek, 25 lat temu.
- Pierwsze pszczoły przyleciały do naszego komina. Znajomy stwierdził, że to znak, że powinienem zostać pszczelarzem - opowiada Piotr Pasztaleniec. - Dostałem pierwszą pszczelą rodzinę i tak się zaczęło, choć początki były bardzo trudne.
Pan Piotr nie ukrywa, że na początku bał się pszczół i ciężko było mu nawiązać z nimi nić porozumienia. Teraz bez obaw podchodzi do ula i wsłuchuję się w ich potrzeby.
- Pszczoły potrafią "powiedzieć" co potrzebują. Czy jest im ciasno, czy mają co jeść - opowiada. - To niezwykle mądre i pożyteczne owady.
O pszczołach i miodzie mógłby opowiadać bez końca. Zna się na pszczelarstwie jak mało kto. - Człowiek uczy się na błędach. Kiedyś pszczoły mi się roiły, uciekły, użądliły. Teraz współpracujemy. W pasiece pomaga mi syn Mateusz, gdyby nie jego chęci, na pewno nie mielibyśmy tylu rodzin.
Panom pomaga także Marta, żona pana Mateusza, która zajmuje się bardziej promocją pszczelich wyrobów. - To samo zdrowie. U nas nie używa się prawie cukru. Wnuki jedzą pyłek, miód uwielbiają. Propolis to naturalny antybiotyk leczy i ludzi, ale pomaga też pszczołom - przyznaje pan Piotr.
- W przydomowej pasiece produkujemy ziołomiody. Tu pszczoły dostają soki z owoców lub ziół i powstaje niezwykła mieszanka z bardzo bogatym składem. Zaczęliśmy, je produkować, gdy moja mama zachorowała na raka - opowiada Mateusz Pasztaleniec.
Życie w ulu jest niezwykłe. - Tyle tysięcy ludzi bez dróg i policji już, by się pozabijało. Tam jest ciemno, a każda pszczółka wie, co ma robić. Jest jedna królowa, która składa jajeczka. Ona żyje około 5-6 lat, a robotnica 7 tygodni. Teraz pasiekę szykujemy na wrzos, będzie pyszny miód wrzosowy, a później już przygotowanie do zimowania. Dla nas sezon już się skończył - dodaje młody pszczelarz.
Pan Piotr pokazuje, jak wykluwa się młoda pszczółka, a jak wygląda niewielkie jajeczko, jest wielkości komputerowego przecinka.
- Ta pszczółka na nóżkach przyniosła pyłek. Wcześniej część pozyskiwaliśmy, pyłek ma niezwykłe właściwości, oczywiście część musi zostać dla pszczół - dodaje pan Piotr.
Pasieka z Ostrowąsa to pasieka wędrowna. Na początku sezonu pszczoły jadą do sadów czereśniowych i zapylają drzewka, później rzepak, akacja, lipa, na końcu wrzos. - Pszczoły komunikują się w ciekawy sposób. Gdy jedna zobaczy pożytek, leci do swojego ula i zaczyna przed nim "tańczyć". Nagle wylatują wszystkie - opowiada pszczelarz.
Z pewnością to nie jest łatwa praca. Wymaga poświęcenie i uwagi. - Na początku dużo czytałem i się uczyłem. Jednak pszczoły trzeba kochać, gdy będzie się to robiło z przymusu, to nic nie wyjdzie - uważa Piotr Pasztaleniec.