Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły, organizator Festiwalu Smaku, siedzibę ma w Starym Młynie w Grucznie. W nim zaś skupiona jest kolekcja starych maszyn cukierniczych, które podarował TPDW Bogdan Ziółkowski z Łodzi. To majątek odziedziczony po dziadku - Władysławie Biskupskim - który prowadził cukiernię w Kole koło Konina. - Przekładałem te maszyny ze strychu do piwnicy, z piwnicy na podwórko. Gdy zobaczyłem, że w Grucz-nie mają więcej starych urządzeń i że o nie dbają, postanowiłem je przywieźć - wyjaśnia.
Pełną parą pracowały one w latach 50. i 60. - Dokładnie po roku 1956, gdy Gomułka odpuścił trochę zakaz prowadzenia prywatnej działalności - uściśla Ziółkowski.
Są maszyny do wytwarzania landrynek i karmelków. Wkładało się do nich ciepłą, jeszcze plastyczną masę i kręciło korbą, dzięki czemu powstawały księżyce i inne figurki. Znajdziemy też maszyny do krojenia cukierków typu irys, formy do odciskania figur z masy cukrowej i metalowe foremki, służące do wytwarzania zajączków wielkanocnych. - To była bardzo trudna sztuka. Trzeba było wiedzieć, po jakim czasie masa zaczyna twardnieć, wylać jej nadmiar, a potem pukać delikatnie w formę - tak, żeby figura pozostała w całości. Pamiętam, jak przed Wielkanocą przez całą noc dochodziło do mnie to pukanie. Dziadek miał wprawę. Na kilka tysięcy zajączków rozpadło się zaledwie parę.
Wśród sprzętów odziedziczonych po dziadku, Ziółkowski ma też szyld cukierni i telefon, który w niej dzwonił. Cenna jest dla niego waga, która pracowała w cukierni do 16 lipca 2009 r. - Sanepid zakazał korzystania z niej, zmuszali nas do wagi elektronicznej, ale stara była tak dokładna i praktyczna, że pracownicy zagrozili, że jeśli z niej zrezygnujemy, to oni odejdą z pracy. Wobec tego stara waga była chowana przed kontrolerami, ale w praktyce pracowała pełną parą.
Warto dodać, że drugi dziadek pana Bogdana - Michał Ziółkowski, a następnie jego ojciec - Stanisław - prowadzili w Łodzi piekarnię. Należała ona do nielicznych, w których można było produkować świąteczne opłatki, a także hostie - trzeba było mieć specjalne pozwolenie od biskupa. Pan Bogdan zachował służące do tego matryce, które Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły rozgrzewa przed Bożym Narodzeniem, z reguły podczas warsztatów z wypiekania tradycyjnych pierników, które co rok organizują w menonickiej chacie w Chrystkowie.