Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak się pływa Brdą na SUP-ie

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Fot. Mateusz Kiliński
Deska jest dość szeroka, ale woda pod nią najlepszej stabilności nie zapewnia. Zwłaszcza, że na desce się stoi i wiosłuje długim pagajem.

To tak zwany SUP, czyli deska zwana w języku angielskim Stand Up Paddling. Tak określa się technikę korzystania ze sprzętu - wiosłowanie w pozycji stojącej. A woda czasem faluje lub - gdy mowa o rzecze - raźnie płynie przed siebie. Wystarczy niewielki błąd i człowiek wpada z hukiem do wody.

Reporterowi "Pomorskiej", doświadczonemu kajakarzowi, a więc umiejącemu balansować ciałem, sztuka ta nie szła początkowo najlepiej - na siedmiokilometrowej trasie Brdą ze Smukały do dzikiej plaży przy moście im. Waleriana Hypszera w Bydgoszczy miał trzy upadki.

W drugim spływie, już 17-kilometrowym, spod zapory w Tryszczynie do wspomnianego mostu, poradził sobie na tyle dobrze, że obyło się bez przymusowej kąpieli.

Ale taka kąpiel to nic dramatycznego - dość łatwo wślizgnąć się w pozycji leżącej na pokład. Deska nie odpłynie jeśli jesteśmy do niej przymocowani specjalną smyczą. Podobnie można uczynić z wiosłem.

SUP-ami pływa coraz więcej osób. Z Zachodu przeniknęła do naszego kraju, także na Kujawy i Pomorze.
- Naszą pasją są kajaki, ale ostatnio do oferty wprowadziliśmy SUP-y. Ten sport bardzo szybko się rozwija, także tu - na Brdzie - mówi Adam Dybowski, szef firmy "Bydgoskie Kajaki". - Na razie deski stanowią tylko uzupełnienie naszej oferty spływowej, kajakowej, ale nie mam wątpliwości, że coraz więcej osób będzie chciało spróbować swoich sił. To nie tylko taki trend wodniacki, ale też doskonała zabawa.

- To prawda. Warto zrobić ten pierwszy krok i spłynąć ze Smukały do centrum Bydgoszczy, na Wyspę Młyńską. To wystarczy, by się przekonać, czy ten sport nam odpowiada czy też nie. Ale jak dotąd spotykam się wyłącznie z pozytywnymi opiniami - zapewnia Krzysztof Sobiś z firmy SUP Bydgoszcz.

Pan Krzysztof zainteresował się tym sportem podczas pobytu w Amsterdamie 7 lat temu. Zobaczył ludzi pływających na deskach kanałami między tramwajami wodnymi. Spodobało mu się i dwa lata później spróbował sam popływać na desce w jednej ze szkółek windsurfingowych na Półwyspie Helskim. Tam się przekonał, że wielu Polaków tak czyni. W lipcu 2015 roku jako pierwszy w regionie kujawsko-pomorskim zaczął organizować spływy Brdą na deskach. Na co dzień jest informatykiem, ale zainteresowanie SUP-ami sprawia, że poświęca im coraz więcej czasu.

Spływ ze Smukały na Wyspę Młyńską w centrum Bydgoszczy pod okiem instruktora kosztuje 50 zł. Gdyby ktoś chciał kupić deskę (większość z nich jest pompowana) musi wydać w sklepie od 1,5 do ponad 3 tys. zł.

- Nie jest tak, jak wyobraża sobie przeciętny człowiek, że taka deska jest bardzo niestabilna. Gdy w ubiegłym roku, przy okazji imprezy "Ster na Bydgoszcz", zorganizowaliśmy pływanie w pobliżu bydgoskiej przystani, nikt się nie wywrócił - kontynuuje Krzysztof Sobiś. - Ćwiczyliśmy też elementy jogi. SUP-y mogą służyć nawet do rehabilitacji niektórych schorzeń, ale trzeba to robić pod okiem wykwalifikowanego terapeuty. Każdemu zaś człowiekowi przyda się do treningu fizycznego i ćwiczenia poczucia równowagi.

W ciepły dzień można sobie pozwolić na płynięcie w stroju kąpielowym, bo nawet wpadnięcie do wody nie jest wtedy problemem. Gdy aura jest chłodniejsza, warto zaopatrzyć się w lekki kombinezon piankowy. Oczywiście warto też założyć kamizelkę asekuracyjną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska