- Eksperyment przeprowadzono w ramach śledztwa dotyczącego usiłowania zabójstwa, do którego doszło w 12.06.2017r. na trasie Grudziądz - Warlubie - przypomina Monika Chlebicz, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Tak doszło do detonacji bomby w Warlubiu [wideo]
Przypomnijmy. Kobieta przyjechała do szkoły z tykającym mechanizmem pod samochodem. Z budynku ewakuowano prawie 700 osób. Okazało się, że bombę podłożył jej mąż (został zatrzymany). Miała ona wybuchnąć podczas trasy między Warlubiem a Grudziądzem, ale mechanizm nie zadziałał. Ładunek został zdetonowany w Warlubiu przez pirotechników.
Postępowanie w tej sprawie trwa.
Nauczycielka miała bombę pod samochodem. Wcześniej ktoś uszk...
- Eksperyment ten polegał na kontrolowanym zainicjowaniu wybuchu ładunku o takich samych parametrach, jaki został podłożony pod samochód pokrzywdzonej. Czynność ta miała na celu zweryfikowanie skutków działania ładunku na pojazd, a w konsekwencji na otoczenie - dodaje Monika Chlebicz. - Oprócz policjantów w eksperymencie brali udział także prokurator prowadzący śledztwo oraz biegły z dziedziny badania amunicji i ładunków wybuchowych. Dla śledczych eksperyment ten stał się istotnym elementem swoistej układanki w prowadzonym śledzie dotyczącym usiłowania zabójstwa nauczycielki.