To już końcówka kalendarzowej zimy, ale akurat w piątek 10 marca, gdy kajakarze budzili się w dworku Wymysłowo koło Tucholi, za oknami ujrzeli biały krajobraz. Nie ukrywali radości, bo właśnie dla takich doznań przyjeżdżają zawsze z całej Polski na zimowe imprezy wodniackie.
Śnieg leżał na brzegach także w sobotę i niedzielę, gdy z Wymysłowa wyjeżdżali do Smukały na start ostatniego 15-kilometrowego odcinka wiodącego przez Bydgoszcz. Niestety za Mąkowarskiem białego puchu było coraz mniej, a za Koronowem nie było go już właściwie wcale.
Pogoda zmienną bywa
A jak było podczas poprzednich spływów? Powinno być jeszcze bardziej zimowo, skoro te odbywały się nie w marcu, czyli u schyłku zimy, a zwykle w styczniu, ewentualnie w lutym. A jednak było bardzo różnie, co tylko udowadnia, że aura pod naszą szerokością geograficzną i w dobie zmian klimatycznych jest bardzo zmienna.
Na początku w kufajkach i walonkach
Jeśli zaś cofnąć się do roku 1965, gdy dwa bydgoscy kajakarze Jerzy Korek i Zdzisław Słowiński wybrali się zimą indywidualnie na spływ kajakowy Brdą, zima była sroga.
To też może Cię zainteresować
Toteż obaj panowie ubrali się w typowe dla tamtych czasów (a nawet znacznie wcześniejszych) kufajki i założyli na nogi filcowe walonki. Było bardzo zimno, mroźnie, typowo zimowo. Na niektórych odcinkach Brda była zupełnie zamarznięta i swój kajak ciągnęli na sankach, w które profilaktycznie wyposażyli się.
Zobaczmy jak wyglądały zimowe spływy kajakowe począwszy od roku 2006, gdy cyfrowa technika wykonywania zdjęć stała się powszechna. Zobaczmy jakie warunki atmosferyczne towarzyszyły tym spływom...
