Taniej służbowym

     Pierwszy z samochodów - skodę fabię Starostwo kupiło w salonie za jedyne 32 tys. zł. Zastąpi ono powypadkową daewoo nubirę, którą udało się sprzedać za 10 tys. zł po tym, kiedy rozbił ją... prawdopodobnie pijany pracownik Starostwa. Wojciech M. zbiegł z miejsca wypadku, następnie zgłosił się do Komendy Powiatowej Policji z zawartością 2,5 promila alkoholu we krwi. Tłumaczył, że po kolizji pod wpływem stresu wypił kilka piw. Już nie pracuje.
     Drugie auto ma być nabyte za 35 tys. zł przez Powiatowy Zarząd Dróg. Inwestycja wywołała to protesty radnych na niedawnym posiedzeniu powiatowej komisji ochrony środowiska.
     - Mamy wystarczająco zaniedbane drogi, żeby zamiast w odśnieżanie czy łatanie nawierzchni inwestować w auto do przewozu pracowników. Nie powielajmy błędów byłego ministra zdrowia, który wydał krocie na luksusowe limuzyny - protestował radny Centroprawicy Andrzej Benduski.
     - Skoro PZD radził sobie dotąd z dwoma autami, to po co mu trzecie? - pytali radni. Wprawdzie praca tej instytucji w głównej mierze polega na monitorowaniu stanu dróg (do czego auta są niezbędne) jednak cóż z tego, skoro zabraknie pieniędzy na ich remonty...
     - Zakup aut ma swoje ekonomiczne uzasadnienie - tłumaczy skarbnik powiatu Dariusz Woźniak. - Jeden z samochodów PZD jest już stary i zbyt kosztowny w eksploatacji, dlatego trzeba go wymienić. Moglibyśmy wprawdzie nie kupować drugiej skody do przewozu pracowników, ale w zamian za to musielibyśmy płacić pracownikom kilometrówki. A to wychodzi drożej.