https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

TBS, czyli Teraz Biorą Swoi

Waldemar Pankowski
Miało być pięknie. Tanie mieszkania dla tych, których nie stać na kupno własnego M. Wyszło jak zawsze. Przydziały dostali "swoi", a naiwni czekają w 800-osobowej kolejce.

     Choć mają po trzydzieści kilka lat, stałą pracę i jako takie dochody, niczego jeszcze się nie dorobili. Bo nie mają mieszkania. Te 40 kilka metrów, które wynajmują, wraz z czynszem i opłatami, pochłania prawie wszystko, co zarobią. O kupieniu własnego M nie mają co marzyć. Skąd mieliby wziąć 150-200 tys. zł, jeśli nie stać ich nawet na 30-40 tys., jakie trzeba wpłacić, by zamieszkać w spółdzielczym bloku. Błędne koło.
     Tysiąc oczekujących
     
Pięć i pół roku temu władze Torunia postanowiły je przerwać. Utworzyły spółkę, ze 100-procentowym swoim udziałem, pod nazwą Toruńskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Zasada jest prosta: miasto daje grunt i zaciąga kredyt na budowę w Krajowym Funduszu Mieszkaniowym, a lokatorzy wpłacają 10-procentową kaucję (ok. 10 tys. zł) i mają wreszcie swój kąt.
     Po pierwszych ogłoszeniach o przyjmowaniu podań, w kilka tygodni zgłosiło się ponad tysiąc osób. - Gdybyśmy nie przestali przyjmować, wniosków byłoby drugie tyle - _twierdzi Jadwiga Roguszczak, prezes TTBS.
     Tak jest do dziś. Choć spółka zbudowała już kilkanaście domów, w których zamieszkało 447 osób, po uzupełnieniach lista oczekujących liczy ponad 800 nazwisk. Gdyby wznowić zapisy, co zapewne stanie się na początku przyszłego roku, znów urośnie do ponad tysiąca.
     Od początku też pojawiły się wątpliwości co do sposobu przydziału mieszkań. Decyzję w tej sprawie podejmuje, działająca przy prezydencie miasta, komisja mieszkaniowa, w skład której wchodzą przedstawiciele spółki, magistratu i radni.
     Radio Toruń w TBS-ie
     
Jak ujawniła już trzy lata temu "Pomorska", w pierwszym tebeesowskim bloku przy ul. Krętej zamieszkało kilkoro dziennikarzy Radia Toruń. Magistrat w tej rozgłośni miał "swoją" audycję, w której głównie ustami wiceprezydenta Janusza Strześniewskiego (AWS), uświadamiał społeczeństwu, jak wiele władza robi dla jego dobra.
     Kilka lat później, gdy w RT nastąpiły zmiany, TBS nie zapomniał o byłym naczelnym rozgłośni. Od kilku miesięcy Marek Zaborski, historyk z wykształcenia, jest specjalistą do spraw inwestycyjnych w komunalnej spółce.
     Gdy ujawniliśmy fakt przydziału mieszkań radiowym żurnalistom, radny Olesław Nowicki (SLD), przewodniczący komisji mieszkaniowej stwierdził, że nie miał pojęcia, iż pod nic nie mówiącymi mu nazwiskami kryją się dziennikarze Radia Toruń. Zapewniał, że przy kolejnych przydziałach dokładnie przyjrzy się komu TBS proponuje dać klucze.
     Mieszkania dla radnych
     
Rok później (znów za sprawą "Pomorskiej ") okazało się, że w tebeesowskich lokalach mieszkają już nie tylko dziennikarze, ale radni i ich rodziny. Do budynków należących do miejskiej spółki wprowadzili się: obecny przewodniczący Rady Miasta Józef Jaworski (Porozumienie Toruńskie), radna Danuta Zając (Obywatele Torunia), dziś już były rajca SLD Patryk Ostrowski oraz córka radnej, członkini komisji rewizyjnej RM, z klubu Obywatele Torunia Barbary Królikowskiej-Ziemkiewicz.
     Ponieważ mimo prasowych rewelacji nikt z ówczesnych (unijno-awuesowskich) władz miasta oraz eseldowskiej opozycji nie zażądał wyjaśnienia sprawy (w końcu klucze dostali rajcy z wszystkich ugrupowań) i wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych, system kwitł dalej w najlepsze. W lokalu należącym do komunalnej spółki zamieszkał m.in. bratanek Kazimierza Zawala, prezesa innej gminnej spółki "Miasto-Handel" (żona K. Zawala jest wicedyrektorem toruńskiego MZK).
     Partycypanci bez kolejki
     
Co więcej, mechanizm wkrótce został wzbogacony o nowy sposób ominięcia kolejki. Wykorzystano do tego wytrych prawny tzw. partycypacji. W ustawie, na podstawie której działają w Polsce TBS-y, jest zapis o możliwości wpłaty większej kwoty niż 10 proc. kaucji przez osoby lub instytucje szczególnie zainteresowane zdobyciem mieszkania. Toruńska spółka zyskuje dzięki temu dodatkowe dochody, które pozwalają jej wykazywać się dodatnim saldem finansowym.
     W Toruniu z tej drogi skorzystał m.in. Uniwersytet Mikołaja Kopernika, który przez 25-proc. partycypację uzyskał dziewięć mieszkań dla swoich pracowników. I tu w zasadzie trudno mieć jakieś pretensje, wszak miasto ma podpisaną z UMK umowę o współpracy.
     Problem w tym, że z mechanizmu partycypacji zaczęły na dużą skalę korzystać osoby prywatne.
     Podajmy tylko kilka przykładów. Wpłacając 25-procentowy udział, mieszkanie dla swojej szwagierki uzyskał wciąż jeszcze aktualny (choć tylko do 3 stycznia, obecnie na urlopie) komendant miejski policji w Toruniu Andrzej Fiałek. Tą drogą w lokalu komunalnej spółki zamieszkał (w momencie przydziału jeszcze radny UW) Grzegorz Karpiński oraz jego partyjny kolega, członek komisji do spraw rodziny spoza rady oraz jeden z najbliższych współpracowników kandydata na prezydenta Torunia Jana Wyrowińskiego, Maciej Dokurno. W ten sposób także ułatwił uzyskanie mieszkania w TBS-ie swojej przyjaciółce jeden z dziennikarzy prasy lokalnej.
     Tajne, specjalnego znaczenia
     
Zdobycie listy nazwisk partycypantów zajęło nam ponad dwa miesiące. Prezes Roguszczak odmówiła jej udostępnienia zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych. Na tej samej zasadzie magistraccy prawnicy poradzili prezydentowi Michałowi Zaleskiemu, by nie przekazywał "Pomorskiej" tego wykazu.
     Tymczasem zdaniem Małgorzaty Kałużyńskiej, rzecznika prasowego generalnego inspektora ochrony danych osobowych nazwiska partycypantów, korzystających w końcu z 75-procentowego udziału gminy w zdobyciu mieszkań, nie mogą być utajniane.
- W interesie społecznym leży ich ujawnienie - twierdzi Kałużyńska.
     W końcu, nieoficjalną drogą, udało nam się wejść w posiadanie tego wykazu. Lista prywatnych partycypantów jest długa, liczy 62 nazwiska. Może wartoby zainteresowała się nią np. komisja rewizyjna, która zamierza kontrolować TBS?
     Dwóch w jednym
     
Kontrolerów może zainteresować jeszcze jeden fakt. Inspektorem nadzoru, z ramienia TBS-u, na budowach komunalnej spółki realizowanych przez "Marbud", jest Tadeusz Miłoszewski. Innymi słowy bierze on pieniądze od toruńskiego Towarzystwa za pilnowanie, by "Marbud" zbudował wszystko jak trzeba i bez usterek.
     Tymczasem ten sam Tadeusz Miłoszewski otrzymuje też pieniądze od "Marbudu". Jest bowiem równocześnie inspektorem nadzoru na budowie osiedla "Słonecznego" w Ciechocinku, gdzie firma ta jest inwestorem.
     W tebeesowskich budynkach w Czerniewicach lokatorzy zgłosili szereg usterek; wilgoć, odchodzące panele podłogowe. Zdaniem prezes Roguszczak winni tych nieprawidłowości są sami mieszkańcy, dopiero co oddanych do użytku mieszkań, którzy ich odpowiednio nie ogrzewają i nie wietrzą.
     Prokuratura wyjaśni?
     
Mieszkania w TBS-ie są dla tych, którzy nie mają własnego kąta. W każdym razie na pewno nie powinni mieć dwóch przydziałów. Na dwa mieszkania od gminy: jedno z TBS-u, drugie w ramach Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. A tak jest np. w przypadku jednego z mieszkańców tebeesowskiego bloku w Czerniewicach, który jednocześnie zameldowany jest w komunalnym budynku przy ul. Mickiewicza (za mieszkanie w nim zresztą nie płaci, więc grozi mu eksmisja).
     Prezes Roguszczak nie potrafi wyjaśnić, jak to się stało, że osoba zameldowana w mieszkaniu komunalnym dostała drugie, w jej spółce.
     Czy odpowiedź na to pytanie przyniosą działania prokuratury, do której wpłynęło doniesienie o łapówkach w TBS-ie? **
     _Dla porządku: Przewodniczącą rady nadzorczej TBS jest Kalina Grześkowiak-Gracz.
**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska