- Rozumiem, że Wiktorowski nie dostał nagrody dla trenera roku. Przecież pod jego nadzorem zawodniczka zdobyła tylko 8 tytułów w tym 2 szlemy, miała rekordową serię 37 zwycięstw z rzędu, przekroczyła 11 tys. punktów. Ale, że nie było dla mnie nominacji za najlepsze klaskanie? SKANDAL - napisał ironicznie na Twitterze Maciej Ryszczuk, trener przygotowania fizycznego Igi Świątek.
Zawtórował mu Marek Furjan, komentator Canal+:
Dlaczego David Witt?
Podobno decyzja władz WTA była związana z podkreśleniem rozwoju Peguli, i jej dużego skoku rankingowego pod okiem Davida Witta - z 18. na 3. pozycję, a także z faktem, że Witt jest "świetnym ambasadorem tego sportu" - podano na oficjalnej stronie WTA.
No dobrze, ale jak się to ma do tegorocznych wyczynów Igi Świątek pod okiem Tomasza Wiktorowskiego, który został jej trenerem rok temu? Przecież Iga też dokonała ogromnego skoku rankingowego, a może nawet jeszcze bardziej spektakularnego, gdyż na początku roku była na pozycji nr 9. Do tego chociażby osiągnięcia wielkoszlemowe Peguli i Świątek są nieporównywalne. Ta pierwsza doszła max do ćwierćfinału, podczas gdy druga wygrała Roland Garros i US Open. Gdzie są głowy władz WTA? A może po prostu Amerykanie mają większe wpływy...
Warto przy tym wspomnieć, że przed dwoma laty nagrodę w kategorii "trener roku" otrzymał Piotr Sierzputowski. Iga Świątek pod jego wodzą wygrała pierwszy w karierze turniej wielkoszlemowy.
Na szczęście władze WTA nie skompromitowały się doszczętnie i uznały Igę Świątek za najlepszą zawodniczkę roku 2022.
