Władze MKOl nie podjęły tak radykalnej decyzji, jak UEFA i nie przeniosły igrzysk na późniejszy termin. Do rozpoczęcia imprezy w Tokio zostały niespełna cztery miesiące. Ostatnie doniesienia z Azji mówią, że życie po wybuchu pandemii koronawirusa powoli wraca do normy.
"MKOl jest niezmiennie zaangażowany w przygotowania do igrzysk olimpijskich w Tokio, do których rozpoczęcia pozostały ponad cztery miesiące. Na tym etapie nie ma potrzeby podejmowania drastycznych decyzji" - czytamy w komunikacie organizacji.
"MKOl jest przekonany, że działania podejmowane przez liczne organy na całym świecie pomogą powstrzymać rozprzestrzenianie wirusa COVID-19" - dodano.
O tym, że igrzyska odbędą się w planowanym terminie, przekonany jest premier Japonii Shinzo Abe. Mężczyzna podkreślił, że jego kraj może liczyć na wsparcie grupy G7, czyli siedmiu z dziesięciu najbogatszych państw świata. Oprócz Japonii w jej skład wchodzą Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Kanada.
- Chcemy perfekcyjnie zorganizować igrzyska i paraolimpiadę, udowadniając, że ludzkość jest w stanie wygrać z koronawirusem. Mogę tu liczyć na wsparcie liderów G7 – zapewnił Abe.
