https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To będzie twoja wola

hanka sowińska, współpraca (goz, SW)
Prof. Zbigniew Religa, minister zdrowia: - Uczciwiej jest, jeśli to my wyrażamy zgodę na pobranie swoich narządów, a nie nasi krewni
Prof. Zbigniew Religa, minister zdrowia: - Uczciwiej jest, jeśli to my wyrażamy zgodę na pobranie swoich narządów, a nie nasi krewni fot. Tytus Żmijewski
Zamiast zgody domniemanej, zgoda za życia na podzielenie się sobą po śmierci. To najnowszy pomysł szefa resortu zdrowia na ratowanie polskiej transplantologii.

- Przestaniemy przeszczepiać - obawia się szef bydgoskiego ośrodka transplantacji nerek prof. Zbigniew Włodarczyk.

Jest źle. Nawet bardzo źle, bo w takiej zapaści rodzima medycyna transplantacyjna nigdy jeszcze nie była. Od początku roku wydłuża się lista osób oczekujących na operację (ostatniego dnia kwietnia na liście biorców organów znajdowało się 1693 pacjentów), spada - i to drastycznie - liczba dawców (w poprzednim miesiącu było tylko 18 umarłych dawców; w styczniu 40). W kwietniu, w porównaniu ze styczniem, przeszczepiono o połowę mniej nerek (spadek z 76 operacji do 34).

Nie wierzymy lekarzom
Na początku roku, w rozmowie z "Pomorską" prof. Zbigniew Włodarczyk, "diagnozując" zmniejszenie liczby przeszczepień, mówił o spadku zaufania do lekarzy w ogóle. Potem mieliśmy fatalne - jak się okazało dla tej metody leczenia - nagromadzenie mrożących krew w żyłach informacji o handlu narządami, zabijaniu dla pobrania narządów i śmierci pacjentów po przeszczepieniu im narządów od chorych na nowotwory dawców (sic!).

Przestraszyli się, nie tylko pacjenci, ale również lekarze. A efekt jest taki, że rodziny zmarłych nie godzą się na pobranie organów, zaś medycy nie chcą orzekać o śmierci mózgu i pobierać organów. Mało tego. Ostatnie sondaże pokazują, że prawie 40 proc. Polaków uwierzyło w informacje, iż lekarze mogą celowo uśmiercać, by pobrać narządy.

Jeszcze inny, bardzo niepokojący symptom to ogromny wzrost deklaracji sprzeciwów na pobranie narządów, zgłoszonych w ostatnich tygodniach do Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji "Poltransplant". W marcu wpłynęło tyle zgłoszeń, co w całym 2006 r. (ponad 260).

Sukces zmienia się w dramat
W obronie polskiej transplantologii stanęła grupa medyków. W liście otwartym do polityków, dziennikarzy i społeczeństwa zaapelowała o podjęcie natychmiastowych działań mających na celu niedopuszczenie do zniszczenia w Polsce transplantacji jako metody leczenia.

W liście czytamy: "W okresie ostatnich 15 lat uzyskaliśmy w Polsce w tej dziedzinie prawdziwy sukces.(...)Sukces ten, budowany latami i mierzony tysiącami uratowanych ludzkich istnień, dziś zamienia się w coraz większy dramat tysięcy osób oczekujących na przeszczepienie nerki, wątroby, serca, płuca, trzustki czy szpiku (...)".

Do lekarzy apeluje także minister zdrowia Zbigniew Religa. Rozumie obawy kolegów, którzy boją się posądzenia o celowe uśmiercanie, uważa jednak, że zaniechanie działań związanych z orzekaniem śmierci mózgu jest niezgodne z etyką lekarską i staje w sprzeczności z obowiązkiem ratowania pacjenta (tego, który czeka na przeszczep).

Sprzeciw i zgoda domniemana
W świetle obowiązującego w Polsce prawa możemy zastrzec, że nie godzimy się na pobranie naszych organów do transplantacji. Tak stanowi ustawa z 1 lipca 2005 r. "o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów". Centralny Rejestr Sprzeciwów (CRS) prowadzi "Poltransplant". Na stronie internetowej (www. poltransplant.org.pl) dostępny jest specjalny formularz.

- W czasie ośmiu lat praktyki w bydgoskiej klinice tylko raz zdarzyło się, że osoba, u której wystąpiła śmierć mózgu, i która była potencjalnym dawcą organów, zastrzegła swoją wolę w "Polstransplancie" - przypomina prof. Włodarczyk.
Kiedy specjalna komisja stwierdza u pacjenta śmierć mózgu może być on brany pod uwagę jako dawca narządów. Jeśli nie zgłosił sprzeciwu, w myśl zgody domniemanej, lekarze mogą pobrać jego organy. Jednak w każdym przypadku pytają rodzinę i bliskich zmarłego pacjenta.

W polskim prawie nie ma natomiast zgody wprost, wyrażonej za życia. Od paru lat transplantolodzy i działacze stowarzyszeń działających na rzecz upowszechnienia przeszczepień zalecają noszenie przy sobie (w portfelu) specjalnego oświadczenia woli (drukujemy je poniżej).

Nieco fałszywa i zakłamana
Taka jest - według prof. Religi - zasada zgody domniemanej. I trudno się z panem ministrem nie zgodzić. W końcu dlaczego ktoś ma o nas decydować po naszej śmierci?

- Niech rodzina, przyjaciele, znajomi dzielę się majątkiem, który po mnie pozostanie, ale nie moim ciałem. Ono należy do mnie. A ponieważ za życia rzadko kto rozmawia o śmierci, najczęściej rodzina nie godzi się, tak "na zapas". Ileż osób zabrało swoje narządy do nieba, tylko dlatego, że tak chciała matka, ojciec, siostra czy syn osoby, która odeszła - mówi pani Hanka (nazwisko do wiadomości redakcji).
Szef resortu zdrowia uważa, że zasada zgody domniemanej powinna być zastąpiona zgodą rzeczywistych dawców.

- Chcę zmienić prawo - zapowiedział minister, zastrzegając, że zapis o zgodzie świadomej nie zostanie wprowadzony z dnia na dzień. Zdaniem prof. Religi nowe uregulowanie powinno wejść w życie za 2 lata.

- Droga do powstania aktu prawnego jest daleka. Powinna ją rozpocząć debata w środowisku - komentuje wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.

Zdjąć ciężar z rodziny
Według ostatnich sondaży tylko 17 proc. Polaków nie zgodziłoby się na oddanie swoich narządów (to bardzo optymistyczny wynik). - Zasada domniemanej zgody nie respektuje autonomii jednostki i sprawia, że ciężar decyzji spada na rodzinę, stojącą wobec gwałtownej śmierci najbliższego - mówi bioetyk prof. Kazimierz Szewczyk z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Zwolennicy "zgody wprost" podkreślają, że problemów można uniknąć, zbierając deklaracje przy okazji wymiany prawa jazdy, a nawet podczas wizyt u lekarza.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska