https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To jest "Dług" dla kobiet

(maw)
Beata i Bartek nie wiedzą, czy w końcu przeprowadzą się do wymarzonego mieszkania. Do tego czasu z dziećmi mieszkają u matki chłopaka.
Beata i Bartek nie wiedzą, czy w końcu przeprowadzą się do wymarzonego mieszkania. Do tego czasu z dziećmi mieszkają u matki chłopaka.
"Plac Zbawiciela" Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze to przejmujący obraz ludzkich pragnień, marzeń. To także opowieść o miłości we wszystkich jej przejawach.

Z pozoru zwyczajna rodzina… Beata i Bartek - młode małżeństwo z dwójką dzieci.

Wkrótce mają odebrać klucze do swojego wymarzonego mieszkania. Żeby zaoszczędzić trochę pieniędzy na ostatnie kilka miesięcy wprowadzają się do mieszkania matki chłopaka. Lokal jest specyficzny - ma okna wychodzące na słoneczny Plac Zbawiciela

Dramat rozpoczyna się w momencie, kiedy okazuje się, że ich developer zbankrutował. W związku z tym nie wiadomo, czy w ogóle otrzymają swoje upragnione mieszkanie. Jakby tego było mało, popadają w olbrzymie długi.

Akcja wokół placu

Skąd tytuł "Plac Zbawiciela"? Krzysztof Krauze tłumaczy: - To oczywiste nawiązanie do "Długu". Śmiejemy się, że robimy coś w rodzaju "Długu" dla kobiet. Większość scen rozgrywa się w okolicach Placu Zbawiciela. Tam jest mieszkanie Teresy, ulubiony pub Beaty i Bartka, centrum ich życia.

Straszne życie

Twórcy filmu przekonują, że czasem człowiekowi trudno jest znaleźć bratnią duszę.

Choć żyje wśród innych, to - tak naprawdę - jest osamotniony. Dlatego też często nie ma siły, by zmagać się z przeciwnościami losu, z jego złośliwością.

Joanna Kos-Krauze tłumaczy: - W dramacie Beaty, Bartka i Teresy łączy się wiele parametrów: przypadek, chybione intencje. Tak naprawdę niewiele trzeba, żeby wydarzyła się tragedia. Najpierw jest myśl, zła myśl, potem słowo, które myśl może zamienić w czyn, na koniec są już tylko konsekwencje. Człowiek budzi się rano i nie może uwierzyć, że to jest jego życie. Jego straszne życie. Bartek, Beata, i Teresa, wszyscy mieli dobre intencje, ale moje "dobrze" nie zawsze oznacza "dobrze" dla drugiego człowieka. Często jest akurat odwrotnie.

Tak więc nasi bohaterowie stopniowo pogrążają się w chorobę cynizmu i okrucieństwa, z każdym dniem coraz bardziej oswojonego; nienawiści, która staje się normą.

Klęska jednej rodziny staje się klęską wspólną, za którą wszyscy bierzemy w jakimś sensie odpowiedzialność.

Kim jestem?

Jest jakieś wyjście z matni? - Przebaczenie. Dzięki przebaczeniu tej trójce udało się w końcu podnieść - dodaje Krzysztof Krauze. - Warto każdy dzień zaczynać od pytania "Kim jestem?" Odpowiadając sobie na to pytanie przez całe życie, stopniowo docieramy do istoty, sensu. Jeżeli w końcu zrozumiem, kim jestem, odrzucę to, co błahe - słyszymy.

Plac zbawiciela

Dramat, Polska, 2006, reż. Krzysztof Krauze, Joanna Kos-Krauze, wyst. Jowita Budnik, Arkadiusz Janiczek, Ewa Wencel, Dawid i Natan Gudejko, czas 105 min.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska