To jest kompromitacja ABW i prokuratury

Kto się właściwie skompromitował najściem na redakcję "Wprost": prokuratura i ABW, dziennikarze czy minister spraw wewnętrznych Sienkiewicz?
W pierwszym rzędzie ABW i prokuratura. Czegoś takiego w minionym 25-leciu nie było. Obie te instytucje złamały zasadę proporcjonalności - stosownie do wagi przewinień redakcji akcja służb i prokuratury jest całkowicie nieproporcjonalna. Stąd tak duży odzew medialny, zaskoczenie i nawet szok. Mam wrażenie, że teraz władza za wszelką cenę chce znaleźć usprawiedliwienie dla własnych działań nie odnosząc w ogóle do treści podsłuchanych rozmów. Jakby na sprawę nie patrzeć, to minister Sienkiewicz działa we własnej sprawie i wygląda to groteskowo.
W piątek poseł PO przekonywał, że to nawet dobrze, iż Sienkiewicz nie został zdymisjonowany, bo jest wściekły na autorów podsłuchów, że ich na pewno złapie...
Rządzący pogubili się kompletnie, są przerażeni i rzucają takie idiotyczne uzasadnienia.

Pana zdaniem premier mógł wiedzieć o akcji ABW w redakcji "Wprost"? Bo minister Sienkiewicz na pewno tak.
Myślę, że Donald Tusk też musiał wiedzieć, to była zbyt ważna sprawa, by nie śledził jej przebiegu.

Rzecznicy działań prokuratury przypominają, że do brytyjskiej redakcji "The Guardian" i tabloidu "News Of The World" też wtargnęły służby specjalne.
Zgoda, ale w przypadku "Guardiana" chodziło o ujawnienie tajnych dokumentów i zarzut szpiegostwa. Natomiast dziennikarze brukowca "News Of The World" wynajmowali hakerów i sami prowadzili nielegalne podsłuchy, a to zasadnicza różnica z działalnością "Wprost". Rządząca Platforma zaś chce za wszelką cenę przykryć istotę nagrań technicznym i kryminalnym aspektem taśm. Tymczasem od strony merytorycznej rozmowa panów Belki i Sienkiewicza jest miażdżąca dla rządu i pokazuje, jaki rozmówcy mają stosunek do państwa. Stąd ten popłoch.

Jakie będą konsekwencje afery taśmowej - dymisja rządu, wcześniejsze wybory, trwanie PO przy władzy?
Moim zdaniem Platforma straciła tak dużo - nie tylko w wymiarze wizerunkowym - że najbliższe wybory samorządowe, które odbędą się jesienią, po prostu przegra. Podobnie, jak sądzę, będzie w przyszłym roku podczas wyborów parlamentarnych. Nie wiem, co musiałoby się stać, by rządzący odrobili tak wielkie straty w oczach wyborców. Zupełnie nie rozumiem dlaczego pan premier i jego ministrowie nie odnoszą się do treści rozmów, które prowadzili. A przecież dyskusja na temat zadłużenia państwa, sposobów wyjścia z deficytu budżetowego powinny odbywać się publicznie, a nie w restauracji. Ilustruje to mentalność i sposób myślenia o państwie jego najważniejszych funkcjonariuszy. Gdyby nie było to tak poważne, byłoby tylko zabawne.

Rozmowy polityków nagrywano przez rok, jest bardzo możliwe, że pojawią się kolejne, z innymi "bohaterami"?
To będzie kolejna kłoda rzucona pod nogi premiera. Niestety, podejrzewam, że Platforma Obywatelska powoli wieści swój koniec, przynajmniej w takiej formie, w jakiej funkcjonuje ostatnie lata.

W czwartek i piątek pojawiają się nieśmiałe sugestie, że nagrań dokonał obcy wywiad, czytaj - rosyjski. Coś jest na rzeczy?
Moim zdaniem to bzdury, które biorą się stąd, że problem racji stanu i bezpieczeństwa państwa to taki bliżej nieokreślony abstrakt. Celem tego jest przekonanie wyborców, by nie zadawali zbyt wielu pytań, i że trzeba zewrzeć szeregi w obawie przed destabilizacją państwa. Nawet gdyby to był obcy wywiad uważam, że rząd do samego dna musi wszystko wyjaśnić, bo wtedy najłatwiej się obronić.