
Maluchy mogą brać go na ręce tylko w pozycji parterowej, z asekuracją prowadzącego zajęcia opiekuna zwierzątka. Nawet jeśli dziecko upuści zwierzaka, nic się nie stanie.

- Byłam świadkiem bardzo ciekawej sytuacji - opowiada pani Agnieszka Andrearczyk-Woźniakowska, rektor Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu, właścicielka jeży. - Jedno z dzieci, chłopczyk z ADHD, bez problemu skupił się przez dziesięć minut. Nie biegał, nie hałasował, ponieważ powiedzieliśmy mu, że jeż potrzebuje ciszy. Z kolei dziewczynka z zespołem Downa ciągle wyciągała rączki do jeżyka. Później dowiedziałam się, że to jedyne zajęcia, podczas których reaguje tak żywo i wykazuje zainteresowanie. Jeżyki budzą też szczególne zaciekawienie dzieci niewidomych.

Jeże trafiają również do szpitala, do dzieci, które przeżyły na przykład wypadek komunikacyjny. - Pamiętam dziewczynkę, z którą nie było żadnego kontaktu - wspomina pani Agnieszka. - Przynoszono jej do szpitala różne zwierzaki. W końcu trafił tam również jeden z naszych jeży. Od razu zauważyliśmy reakcję. Dziewczynka była zaskoczona.

Tu nie ma mowy o kuracji za pomocą jeży - one nie leczą. Chodzi o motywację do wykonywania ćwiczeń zarówno terapeutycznych, jak i edukacyjnych. Wystarczy sama obecność jeża, którą terapeuta wykorzystuje jako motywator.