Niewykluczone, że niedzielny mecz play off Apatora ze Stalą był ostatnim występem Pawła Przedpełskiego z aniołem na piersi. Stanie się tak, jeżeli Apator nie zdoła awansować do półfinału. Odejście wychowanka z drużyny po tym sezonie jest przesądzone od kilku tygodni, wiadomo, że jego miejsce zajmie Mikkel Michelsen.
- W przyszłym roku już nie dostaną owacji na Motoarenie, byłem się pożegnać z kibicami - przyznał żużlowiec, który po meczu usłyszał owację na stojąco i głośnie "dziękujemy". - Mam nadzieję, że to nie był ostatni mecz w sezonie, podejmujemy rękawice, mamy mecz do odjechania w Gorzowie i zobaczymy co będzie dalej. Miło mi, że zostałem wyklaskany - dodał Przedpełski.
Żużlowiec już wybrał swój nowy klub i po raz pierwszy w karierze będzie się ścigał poza PGE Ekstraligą. Już kilka dni temu podpisał stosowne porozumienie ze Stalą Rzeszów. Tam powstaje mocny zespół, który ma rzucić wyzwanie Unii Leszno w kolejnym sezonie. Rzeszowianie mają sporo pieniędzy do wydania i Przedpełski raczej nie straci finansowo na przeprowadzce.
- Gdzie będę dalej jeździł? Ja już wiem i wszystko jest ustalone - przyznał torunianin w studio Canal+ Sport po meczu ze Stalą.
Dla Przedpełskiego będzie to drugie rozstanie z Apatorem w karierze. Poprzednio odszedł po konflikcie z menedżerem Jackiem Frątczakiem w 2018 roku i dwa sezony wtedy spędził we Włókniarzu Częstochowa.
Ten kończący się sezon był jednym z najgorszych w jego karierze, choć ostatnie mecze ma całkiem udane. W sumie jednak legitymuje się średnią 1,35 pkt na bieg, słabszym seniorem - nie licząc zawodników w kategorii U24 - jest w PGE Ekstralidze jedynie Bartosz Smektała.
