Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tofifest. Wrażenia po premierze filmu "Doktor"

Magdalena Janowska
Łukasz Karwowski ma w planach przypomnieć postać swojego dziadka także w filmie fabularnym
Łukasz Karwowski ma w planach przypomnieć postać swojego dziadka także w filmie fabularnym Lech Kamiński
Premiera dokumentu o niezwykłym lekarzu Ottonie Karwowskim, którego tysiące ludzi zapamiętały jako "świeckiego świętego", była jednym z najważniejszych wydarzeń VII edycji festiwalu Tofifest.

Choć Tofifest zakończy się dopiero dziś, premierę dokumentu w reżyserii Łukasza Karwowskiego już można zaliczyć do najmocniejszych punktów programu toruńskiego festiwalu. Potwierdza to frekwencja - na projekcji "Doktora" widzów było więcej niż na inauguracji Tofifest, na którą zjechały przecież gwiazdy polskiego kina. Wielu z obecnych na premierze pamięta jeszcze swojego - jak "kochanego doktora", mimo że zmarł on niemal 30 lat temu.

(Nie)zwykły człowiek

Otton Karwowski przez ponad 35 lat był kierownikiem Ośrodka Zdrowia w Grębocinie. To charyzmatyczny lekarz, który stawiał trafne diagnozy w czasach, gdy metody leczenia były ograniczone.

Przyszywał palce, nie wiedząc nawet, że to pierwsze tego typu operacje w Polsce, leczył trudno gojące rany, a nawet... przywracał pacjentów do życia, wprawiając w zdumienie poważnych miejskich medyków. Był przyjacielem i lekarzem wszystkich: bogatych i biednych.

Zawsze woził w samochodzie kilka bochenków chleba. - Gdy byłem dzieckiem, myślałem, że dziadek po prostu tak bardzo lubił chleb - mówi Łukasz Karwowski, wnuk Ottona, reżyser filmu i narrator opowieści.

Dopiero potem zrozumiał, że doktor bochenkami dzielił się z najuboższymi pacjentami.

Sami się otworzyli

Dokument jest jednocześnie osobistym wspomnieniem Łukasza Karwowskiego i wzruszającym świadectwem ludzi, którzy znali Ottona. Przed kamerą zwierzyło się kilkadziesiąt osób: pacjenci, sąsiedzi, przyjaciele i bliscy doktora.

Osoby, które go znały, okazały się również bezcennym źródłem wiedzy na temat jego życia. Oprócz wspomnień miały bowiem bogate archiwa fotograficzne, które w filmie odgrywają bardzo istotną rolę. Dodatkowym urozmaiceniem są kroniki filmowe o doktorze Karwowskim, o których istnieniu niewielu z nas wiedziało.

Jak twierdzą twórcy filmu, do opowieści nikogo nie trzeba było namawiać. - Gdy 2 lata temu podczas Tofifest Łukasz zdradził, że ma zamiar zrealizować film o swoim dziadku, w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony - mówi Tomasz Bielicki, współtwórca filmu i dziennikarz "Nowości". - Ludzie, którzy pamiętają Ottona, sami deklarowali chęć udziału w tej produkcji. To była dla nich tak ważna osoba, że spontanicznie otworzyli się przed kamerą.

Bez sentymentów

Na pacjentów Ottona Karwo-wskiego jako główne źródło inspiracji i filmowej koncepcji wskazuje również reżyser. - To ludzie, których leczył mój dziadek, poprowadzili ten dokument - mówi Łukasz Karwowski. - Jedynym rozsądnym rozwiązaniem było podążać za tą historią.

Zdaniem publiczności obecnej na premierze i spotkaniu z twórcami, reżyserowi udało się uniknąć największej pułapki, jaka czyhała na niego przy realizacji filmu. - Nie popadł pan w tani sentymentalizm - mówił Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz. - Choć to bardzo osobista opowieść, przekazał ją pan niezwykle obiektywnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska