- Trudno strzelić w I lidze gola?
- Jak widać po moim dorobku - łatwo nie jest. Tylko proszę mi pokazać na jakim poziomie rozgrywkowym napastnikowi jest łatwo.
- Sytuacji ku temu jest bez liku?
- Rzeczywiście, nie powinienem narzekać. W Nowym Sączu osiągnęliśmy przewagę i wykorzystaliśmy tylko rzut karny. Później miałem co najmniej dwie "setki". Wpaść nic nie chciało.
- Czego więc brakuje? Farta? Umięjętności, czy może zwykłej cierpliwości?
- Wszystkiego po trochu. Rywale w obronie dobrze blokują, bramkarze mają "dzień konia". I tak to się kręci.
- Sorry, lecz pozostaje pan już od 630 minut bez bramki zdobytej z akcji. Nie jest to irytujące?
- Ja tak do tego nie podchodzę. Przed rozgrywkami nie marnowałem czasu na papierowe wyliczenia, ile i jakiej drużynie strzelę gola. Wolałem się dobrze przygotować do rozgrywek. W lidze jak mam sytuacje, bo skłamałbym, że tak nie jest, to staram się trafić "do sieci". Na razie skuteczność szwankuje, ale jestem już trochę w piłce i wiem, że ją odzyskam.
- Byłbym ostatnim , który wytykałby panu słabą grę. Pracuje pan dla zespołu, jak nikt w tej lidze potrafi długo utrzymać się przy piłce, wyciągnąć za sobą obrońcę. Może tą energię byłoby warto spożytkować na wykończenie akcji?
- Przyznaję, że trener zwracał mi na to wielokrotnie uwagę. Uważa, że za często cofam się po piłkę, a w kluczowych momentach brakuje mnie w polu karnym. Korygujemy systematycznie wiele elementów.
Cały wywiad w środowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie chojnickie.
Czytaj e-wydanie »