MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Stasiak - specjalista od pomocy siatkarzom Transferu Bydgoszcz

Rozmawiała ANNA FALK
Tomasz Stasiak przy pomocy specjalistycznego sprzętu postawił na nogi Andrew Johnna Nally'ego w ciągu dwóch tygodni.
Tomasz Stasiak przy pomocy specjalistycznego sprzętu postawił na nogi Andrew Johnna Nally'ego w ciągu dwóch tygodni. Mateusz Bosiacki
Tomasz Stasiak, fizjoterapeuta i trener przygotowania fizycznego z Transferem związany jest już od kilku lat. Wcześniej pracował w szpitalu.

Łuczniczka pełna kibiców na meczu Transfer Bydgoszcz - PGE S...

- Z reguły mało cię widać, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że mnóstwo zajęć masz szczególnie przed i po meczu. Opowiesz o swojej kulisach swojej pracy?
- Faktycznie nie widać nas, bo muszę już teraz mówić "nas", ponieważ jest także Dawid Brzuska. Pracujemy w swoim pokoju, natomiast na meczach i na treningach siedzimy czy podajemy piłki. Wszystko zależy jednak od kondycji, stanu zdrowia i od charakteru zawodnika. Zdarzają się kontuzje, które leczy się dłużej i trzeba spędzać nad nimi więcej czasu, tak jak choćby teraz z AJ'em. Tego też nie było widać, ale AJ bardzo ciężko pracował, może nawet ciężej, a na pewno bardziej cierpiał niż na treningach. Spędzałem z nim na rehabilitacji pięć godzin dziennie. Cierpiał po to, by wrócić w ciągu dwóch tygodni na boisko. Natomiast lżejsze problemy zdrowotne załatwiane są na bieżąco. Można powiedzieć, że są to "drobiazgi". Powiedzmy, że bolące plecy, to rzecz normalna, która wynika z przeciążeń treningowych. Od niedawna mamy w klubie diatermię, która służy do zabiegów fizykalnych i jest nam bardzo przydatna przy wielu urazach. Najczęściej spotykamy się przed treningami i zostajemy po nich. Ewentualnie robimy zabiegi w dni wolne, np. w niedzielę. Jeśli zawodnik ma kontuzję, to trzeba się z nim spotkać i popracować. Trudno jest mi o tym rozmawiać, bo dla mnie jest to coś normalnego. Jest to moja praca. Na hali mam jej mniej, podaję piłki, przygotowuję odżywki, porozmawiam z zawodnikami, natomiast cała praca jest wykonywana w gabinecie. Raz jest jej więcej, a raz mniej.

- Powiedziałeś, że przygotowujesz odżywki, widać to także w trakcie meczu. Co takiego piją w trakcie zawodów zawodnicy? Bo rzadko jest to czysta woda.
- Nic szczególnego. Współpracujemy z firmą Weron, która zaopatruje nas w witaminy i izotoniki w postaci syropów. Trzeba je po prostu rozcieńczyć. Jest tam zbiór mikroelementów, witamin, które są potrzebne dla zawodników, w celu uzupełnienia ich w trakcie meczu. Jest też tak, że niektórzy piją tylko wodę, bowiem nie reagują zbyt dobrze na słodkie płyny w trakcie wysiłku. Wówczas muszą uzupełnić cukry w postaci np. batonu wysokoenergetycznego. Oczywiście po meczu zawodnicy przyswajają również węglowodany czy magnes.
- Jest też coś ciekawego u ciebie, co można zaobserwować w trakcie meczu. Zajmujesz ostatnie miejsce na ławce trenerskiej. Dlaczego?
- Gdy przyszedłem do klubu pracował tutaj Witold Słomko. Uczyłem się, podpatrywałem wszystkiego i też nie chciałem zmieniać tego, żeby siadać obok trenerów. Witek siedział na końcu, to ja także usiadłem na końcu. Myślę, że jest to też dobre miejsce, gdzie mogę porozmawiać z zawodnikami, którzy schodzą z boiska, ze środkowymi czy libero, na temat meczu. Inna sprawa, że mogą mi także przekazać, że kogoś coś boli i będzie trzeba interweniować przy najbliższej przerwie.

- To jest dla ciebie także taki dobry punkt obserwacyjny?
- Muszę cały czas patrzeć na zawodników, na ich wyraz twarzy, czy mają jakieś grymas, czy kogoś coś boli. Takich rzeczy się szuka. Drugie miejsce obok mniej jest zawsze wolne, bo mam je na ręczniki i staram się, by była taka przestrzeń między mną, a zawodnikiem. Charakterystyczne jest też to, że Wojtek Jurkiewicz ma zarezerwowane to pierwsze miejsce obok ręczników i można zauważyć, że jeśli jakiś inny zawodnik usiądzie na to miejsce, a on schodzi z boiska, to zawsze poprosi go, żeby się przesunął. On tam musi siedzieć. Nigdzie indziej nie siada (śmiech). Chociaż ostatnio zauważyłem, że gdy Dawid Murek siedzi na tym krzesełku, to jemu pozwala tam zostać. Może z sympatii czy respektu do niego (śmiech).

- Bardzo żywiołowo reagujesz na wszystko, co się dzieje na boisku. Pierwszy wbiegasz także do zespołu po meczu. Wtedy puszczają nerwy?
- Jest to chyba związane z tym, że zawsze byłem przede wszystkim kibicem. Obojętnie jaka to dyscyplina, jeśli są to Polacy czy drużyna bliska mojemu sercu, to zawsze te emocje gdzieś mi się udzielają. Najchętniej wszedłbym na boisko i wtedy na pewno byłbym mistrzem świata (śmiech). Bardzo mocno to wszystko przeżywam i gdzieś to się odbija na zdrowiu, bo to wszystko się udziela, a nie można tego "spalić" fizycznie.

Praca pracą, jednak czy znajdujesz czas, by interesować się czymś poza sportem?
- Poza sportem oczywiście także wszystko to, co jest związane z medycyną sportową. Na pewno chciałabym spędzać więcej czasu z żoną, ale jest problem, bo żona od poniedziałku do piątku mieszka i pracuje w Poznaniu. W weekendy natomiast my mamy granie, dlatego czekam z niecierpliwością na ten czas po sezonie, kiedy można odpocząć. Żona mówi mi, że w trakcie sezonu jestem bardzo mocno skoncentrowany i nie potrafię się tak do końca wyluzować. Przychodzę do domu, myślę o zawodnikach, zastanawiam się jak im pomóc, gdy mamy do czynienia z większymi urazami. Nie wiem czy powinno to tak wyglądać, ale już tak mam. Może przez to, że tak bardzo skupiam się na swojej pracy, mogę sprawiać wrażenie osoby, która mało się uśmiecha. Ale ja lubię się śmiać i dowcipkować (śmiech). Ludzie, którzy mnie znają mogą to potwierdzić. Na koniec chciałbym podziękować Dawidowi Brzuzce, który pracuje jako wolontariusz w naszym klubie, a bardzo angażuje się w swoją pracę i bardzo mi pomaga.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska