Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomkowo (powiat rypiński). Przez błoto jestem odcięty od świata!

Ewelina Kwiatkowska
autorka
- Świeży chleb? Zapominałem jak smakuje - mówi Wojciech Pawłowski z Tomkowa. - Kupuję piętnaście bochenków i je zamrażam. Jak na wojnę.

Pan Wojciech od lat prowadzi wielkie gospodarstwo wśród lasów. Mieszka tutaj ze schorowaną, 68-letnią matką:- Nie wyobrażamy sobie życia w innym miejscu. Zwłaszcza latem. Ale ostatnio dom zaczął przypominać więzienie.
By dotrzeć do Pawłowskich trzeba pokonać dobry kawałek drogi. Ale w tym wypadku droga - jest zbyt szumnym słowem.
- Śmiać mi się gdy pomyślę, że miastowi skarżą się na dziury w jezdni - opowiada pan Wojciech stawiając potężne kroki w kaloszach. - Żyjemy w kompletnym buszu. Jedyna droga, z której mamy prawo korzystać to wielkie bagno. Wystarczy moment i zapadamy się po kostki w brei. Żadne auto nie da rady tędy przejechać!

Nikt nie zdoła pomóc?

Pawłowscy nie mają wielu gości, ale jak podkreślają - nie jest to ich jedyny problem. - Cierpię na cukrzycę, nie potrafię się obyć bez insuliny - zdradza pani Janina. - Raz już wpadłam w śpiączkę i wylądowałam w szpitalu. Potwornie się boję, że sytuacja się powtórzy. A wtedy - żadna pomoc do mnie nie dojedzie.
- Chyba, że umieszczę mamę na przyczepie traktora i sam zawiozę ją do szpitala - dodaje z rozgoryczeniem pan Wojciech.
Przejazd pechowym odcinkiem to wyzwanie nawet dla ciągnika, który ma koła wielkości dorosłego człowieka. Zwłaszcza, że dom Pawłowskich stoi na wzniesieniu.
- Jestem mistrzem w slalomie - mówi rolnik. - Przecież wystarczy moment nieuwagi i traktor się przewraca. Raz straciłem w ten sposób ponad 100 litrów mleka.
Jednym ze źródeł utrzymania Pawłowskich są krowy. Niestety, przez odcięcie do świata - codzienne dostarczanie mleka to wielki problem.

A co z mlekiem? Na zmarnowanie?

- Codziennie trzeba wydoić wszystkie krowy, co potem zrobić z taką ilością mleka? - pyta mężczyzna. - Przecież nie powiem zwierzakom - poczekajcie krówki do wiosny. Wszystkiego z mamą nie wypijemy. Może mam wylewać mleko do strugi?
Podwórko Pawłowskich graniczy z drugą drogą, która prowadzi do pobliskiej szosy. Dlaczego z niej nie korzystają? - Część odcinka należy do sąsiada - odpowiada pan Wojciech. - A przez zabronowaną ziemię i przytoczone kamienie niczym nie przejadę. Jeszcze policję wezwie, że się włamałem na jego teren. Cóż, jestem skazany na lawirowanie po błocie.
Postanowiliśmy zapytać się sąsiadów, dlaczego nie chcą dogadać się z Pawłowskimi. Niestety, nie dowiedzieliśmy się niczego. - Nie mam zamiaru o tym rozmawiać - starsza kobieta zatrzasnęła nam drzwi przez nosem.
Zdesperowani Pawłowscy złożyli wniosek o wytypowanie drogi koniecznej. Jak mówią, od dwóch miesięcy czekają na odwiedziny komisji . - Spotkanie przełożono na grudzień - żali się pani Janina. - A jak wtedy nasypie śniegu? Cała droga będzie wyglądała na równiutką jak stół.
Co na to wszystko Henryk Kowalski, wójt gminy Wąpielsk? - Sąsiedzka waśń zaszła bardzo daleko. A ja nie mam takiej władzy, żeby pomóc Pawłowskim. Może to zrobić tylko sąd. Faktycznie, jedynym rozwiązaniem problemu jest ustanowienie drogi koniecznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska