
Toruń przez lata słynął z wychowanków żużlowego klubu. W ostatnich latach może to się zmieniło, ale kiedyś w klubie talent gonił talent. Z różnych przyczyn jednak niektórym nie udało się osiągnąć tego, co wszyscy wróżyli im u progu kariery. Niektórzy, owszem, mają na koncie sporo sukcesów, ale zdaniem fachowców i fanów stać było ich na wiele więcej.
Zobaczcie TOP 15, naszym zdaniem, zmarnowanych "anielskich" talentów>>>>>

15. Roman Janczuro.
Startował w Stali Toruń w latach 1972-75. Uważany był za duży talent, już w drugim sezonie uzyskał średnią 1,84, ale... Potem prawdopodobnie nie udźwignął presji popularności. Otrzymał nawet karę zawieszenia od władz klubu. Ostatecznie wycofana, ale i tak po awansie do ekstraklasy zabrakło dla niego miejsca w zespole. Karierę skończył w Gwardii Łódź. Lepiej radził sobie na planie filmowym - zagrał bowiem w trzech produkcjach: "Poza układem", "Tate" i "Trójkącie Bermudzkim".

14. Marcin Kościelski
Był wybijającym się zawodnikiem miniżużla, zdobył nawet brąz w Indywidualnym Pucharze Europy. W inauguracyjnym sezonie dorosłego żużla jego rozwój zahamowały jednak kontuzje. Ostatecznie w barwach toruńskiego klubu w latach 2015-18 zaliczył sporadyczne występy w meczach ligowych i pożegnał się z klubem, jeżdżąc w niższych ligach. Niewątpliwie nie pomagał mu wzrost - szczycił się mianem najwyższego polskiego żużlowca.

13. Robert Pruss.
Niektórzy widzieli w nim talent z powodu dobrych startów, ale ostatecznie okazało się to jedynie pobożnymi nadziejami. Jeździł w Toruniu bez większych sukcesów w latach 1986-89, ma za to tytuł DMP z 1986 roku.