Copernicon - festiwal gier i fantastyki
- Mieliśmy ambicję, by osiągnąć pułap tysiąca uczestników festiwalu - przyznaje Andrzej Ziółkowski, organizator festiwalu. - I udało się, w niedzielę nagrodziliśmy tysiącznego fana, który przekroczył próg Maiusa.
Sale budynku momentami pękały w szwach. - Były panele, na które nie weszłam, bo się nie zmieściłam nawet na podłodze - mówi "Kharea", czyli Monika Ziemkowska, studentka, która przyjechała na Copernicon spod Poznania. - Za to w Dworze Artusa na spotkaniach autorskich było na szczęście trochę więcej miejsca, no i sale takie, że najchętniej nie wychodziłabym z nich wcale przez tydzień. Fajna odmiana po ubiegłorocznym konwencie w budynku szkoły.
Przeczytaj również: Copernicon 2011. Sapkowski odwiedził Toruń [zdjęcia]
Organizatorzy przyznają, że wprowadzenie tysiąca fanów do budynku Maiusa nie było łatwe. - Dużym wyzwaniem było samo uzyskanie zaufania dla takiej imprezy - przyznaje Ziółkowski. - Największym problemem było to, że festiwal odbywa się w trakcie roku akademickiego. Od zakończenia zajęć uniwersyteckich do rozpoczęcia imprezy mieliśmy więc około godziny. W tym czasie musieliśmy przygotować budynek na przyjęcie około tysiąca uczestników.
Przez prawie trzy dni zorganizowano ponad 300 punktów programu. Były spotkania autorskie, gry, wykłady naukowe, panele dyskusyjne, dyskusje poświęcone popkulturze i sale przeznaczone wyłącznie dla miłośników kultury japońskiej. A na zamku krzyżackim - miejsce dla rycerzy.
Organizatorzy mają już plany dotyczące przyszłorocznej edycji festiwalu. - W Maiusie ledwie się pomieściliśmy, mamy więc nadzieję nawiązać współpracę również z Collegium Minus, żeby uzyskać dodatkową powierzchnię - zdradza Andrzej Ziółkowski. - To oczywiście wiązałoby się z przesunięciem terminu imprezy o tydzień wstecz, jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego.