W ubiegłym roku Wydział Sportu i Rekreacji wprowadził nowe modele umów ze sponsorami. Na ich podstawie kluby dostawały pieniądze, ale w zamian musiały zapewnić znacznie więcej niż w poprzednich latach. Nie wystarczyły już same sukcesy sportowe czy organizacja imprez. Magistrat oczekiwał także m.in. przygotowania spotkań dla mieszkańców ze znanymi sportowcami, otwartych treningów z udziałem toruńskich kibiców czy wreszcie promowania Torunia.
Nowe warunki uzyskania wsparcia finansowego stosunkowo łatwo spełnią największe i najbardziej popularne kluby w Toruniu. Zupełnie inne problemy mają mniejsze kluby, które poruszają się w rzeczywistości pozbawionej kwot z pięcioma zerami, a każdy dzień mija im na nieustannej pogoni za złotówkami.
Jak szermierze mają zorganizować spotkanie ze znanym sportowcem? W jakim miejscu mają wydrukować hasło "Toruń - miasto sportu" szachiści z Torfarmu-64? Czy pasjonat boksu i znakomity wychowawca trudnej młodzieży Czesław Dromowicz ma z własnej kieszeni zapłacić za nową stronę internetową, żeby zamieścić tam baner miasta?
W poniedziałek i wtorek rozmawialiśmy z przedstawicielami kilku młodzieżowych klubów w Toruniu. Nikt nie chce krytykować otwarcie nowych sposobów rozliczania dotacji, ale też nikt nie kryje goryczy. Trudno się dziwić: dla tych klubów miejskie wsparcie to praktycznie jedyna szansa na przetrwanie. - Ostatnio nasi sportowcy stanęli na podium mistrzostw Polski. Zrobili sobie zdjęcie, ale zapomnieli o fladze Torunia. Od razu mieliśmy nieprzyjemny telefon z urzędu - mówi przedstawiciel jednego ze sportów drużynowych w Toruniu.
Im mniejszy klub, tym ma większe problemy ze spełnieniem wymogów. Tam do rangi problemu niemal nie do pokonania urasta nawet zamówienie prostych naszywek na stroje. - Cena zamówienia i naszycia specjalnych emblematów to miesięczne wynagrodzenie jednego trenera - żali nam się kolejny z działaczy - Skoro miasto tego wymaga, niech pokryje koszty. Przecież dotacje mają służyć przede wszystkim szkoleniu i organizacji zawodów.
Tymczasem urzędnicy nie mają litości. W połowie czerwca do kilkunastu klubów trafiły ponaglenia do rozliczenia z dotacji. "W przypadku niedopełnienia czynności (...) Wydział wstrzyma przekazanie kolejnych dotacji, w tym przyznanych na organizację letnich obozów sportowych" - czytamy w piśmie podpisanym przez szefa WSiT Jarosława Więckowskiego. Na liście adresatów znajdziemy niemal same małe kluby młodzieżowe: Kumade, Ring Wolny, MKS Błyskawica, TKS Judo czy UKS Port (w sumie 18 klubów).
Sama idea być może jest niezła. Więckowski wyjaśniał nam zimą, że chodzi o zbliżenie klubów sportowych do mieszkańców. Czy jednak tym razem nie wylano dziecka z kąpielą? Urzędnikom często zdarza się grzech nadgorliwości, a pokusa poprawienia sobie notowań sukcesami sportowymi często jest zbyt silna. Przykładem są także wymagane od kilku lat, aby w mediach przy relacjach z występów sportowców pojawiały się...podziękowania dla władz miasta.
Szukanie wody na pustyni - komentuje Joachim Przybył
Jarosław Więckowski jest stałym bywalcem trybun i biur spółki piłkarskiej Elana i być może z tej perspektywy patrzy na możliwości i potrzeby toruńskiego sportu. Proponuję zatem, aby sam szef WSiR oraz zastęp jego podwładnych choć na tydzień przenieśli się do jednego z klubów, które zajmują się pracą z młodzieżą.
Niech przez kilka dni spróbują powiązać koniec z końcem, znaleźć kilkaset złotych na nagrodę dla zawodnika i trenera
za medal mistrzostw Polski czy przełknąć upokorzenie po kolejnej nieudanej rozmowie z potencjalnym sponsorem. Niech staną przed dylematem czy wypłacić pensje trenerom czy pieniądze przeznaczyć na obóz dla podopiecznych.
Zanim miasto zacznie surowo rozliczać młodzieżowe kluby postawmy najpierw kilka pytań:
- Ile kosztował przyjazd Osasuny Pampeluna, który wywołał znikome zainteresowanie mieszkańców?
- Ile Toruń zapłaci za marginalny Puchar Europy w wielobojach lekkoatletycznych, który zapewne zobaczy jeszcze mniej torunian?
- Ile magistrat wydał na spółki hokejową i piłkarską, których udziały rok temu obiecywał jak najszybciej sprzedać?
Jeśli odpowiedzi na te pytanie nie będą budzić żadnych wątpliwości, to na nowe pomysły magistratu będzie można spojrzeć z większą wyrozumiałością.
Czytaj e-wydanie »