Na ławie oskarżonych toruńskiego sądu zasiadło wczoraj 19 osób. Wśród nich było trzech instruktorów jazdy, trzech pracowników [toruńskiego](http://kujawsko-pomorskie.regiopedia.pl/wiki/torun-glowny) WORD-u oraz syn jednego z nich. Cała siódemka złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Dwupokojowe mieszkanie czeka na Ciebie. Wchodzisz do gry?"
Najwyższy wyrok - dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz 3 tys. zł grzywny - może grozić Henrykowi B., pracownikowi technicznemu ośrodka. Jak dowodzą śledczy, razem z Mirosławem W. i Tadeuszem B., wpadł on na nietypowy sposób zarabiania pieniędzy. Cała trójka miała przyjmować gotówkę od kursantów, którzy chcieli w ten sposób zdać egzamin na prawo jazdy.
Jednak pieniądze nie trafiały do instruktorów - oszuści tylko udawali, że mogą wpłynąć na wynik egzaminu. - Na placu trzeba było iść do instruktora, chwilę pogadać, uścisnąć mu rękę - zeznawał jeszcze w prokuraturze Henryk B. - Kursant musiał to widzieć.
Jeśli kandydat na kierowcę zdał, był przekonany, że to dzięki łapówce. Jeśli nie - oskarżeni nie brali pieniędzy.
Zainteresowanych kursantów mieli oszustom podsyłać instruktorzy. To oni również mieli przekazywać pieniądze - trzech z nich również stanęło więc wczoraj przed sądem. - Robiłem to z dobrego serca, chciałem pomóc kursantom - zeznawał w prokuraturze Bernard W., instruktor. Podobnie podkreślał podczas przesłuchania Tadeusz S., właściciel szkoły jazdy: - To była moja dobroduszna pomoc, sam nic na tym nie zarobiłem - mówił.
Jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać prawo jazdy?
Wszystkim instruktorom grozi od roku i czterech miesięcy do półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Prawdopodobnie sąd wymierzy im również grzywnę oraz przez rok zabroni pracy w zawodzie instruktora jazdy.
Podobna kara grozi też synowi Henryka B., Marcinowi - on również miał podsyłać swojemu ojcu kursantów, którzy chcieli zdać egzamin w nieuczciwy sposób.
Pozostałych 12 oskarżonych stanie przed sądem w Grudziądzu.