Toruńska straż miejska ogłosiła przetarg na ochronę. Przedmiotem tej ochrony ma być jej siedziba przy ul. Grudziądzkiej. Co ciekawe, ochrona ma dbać nie tylko o dozór mienia i monitorowanie otoczenia nieruchomości. Zadania firmy mają być znacznie szersze. Ochroniarze mają pilnować, by nikt nie podkładał ognia przed siedzibą strażników, ochraniać i zabezpieczać teren przed działaniem osób zakłócających porządek publiczny, a także tych, którzy chcieliby spożywać alkohol pod nosem strażników. Usługa ochrony ma także na celu "podejmowanie czynności nie cierpiących zwłoki w celu zabezpieczenia śladów przestępstw lub wykroczeń".
Ochrona ma być prowadzona od godz. 6. do 22. Przez następne trzy lata. A co z nocą? - Wtedy za siedzibę odpowiada jeden z dyżurujących strażników -informuje Mirosław Bartulewicz ze straży miejskiej w Toruniu. - W dzień dotąd taka osoba pomagała ustawiać kolejkę, czy pytała interesantów, z jaką sprawą przyszli. Trzeba podkreślić, że usługi zewnętrznej firmy wykorzystujemy po to, by strażnicy pracowali tam, gdzie powinni, czyli na ulicy.
Kontrakt na ochronę straży miejskiej ma opiewać na ok.500 tys. zł. To i tak mniej, niż trzeba byłoby zapłacić za ochronę strażnikom. Pytanie tylko, czy w takim razie nie lepiej przekazać pilnowanie miast prywatnym firmom?- Ochroniarze nie załatwią wszystkich zadań, które ma np. policja, ale myślę, że straż miejską jesteśmy w stanie spokojnie zastąpić to po niższych kosztach i z większą skutecznością - uważa Dorota Godlewska, prezes Polskiego Związku Pracodawców "Ochrona". - Na razie, powoli większe miasta przekonują się do szerokiej współpracy. Tak dzieje się np. w Krakowie, gdzie ochroniarze pilnują Starego Rynku. Jest więc współpraca między strażą, prezydentem a prywatną firmą.
Czytaj e-wydanie »