Widzisz wypadek? Tak trzeba się zachować

Michał W. i jego żona (obecnie w trakcie rozwodu) mają za sobą dwie dekady małżeństwa. Doczekali się 6 dzieci w wieku od 8 do 20 lat i już trojga wnucząt. To oczywiste, że w przeszłości bywali szczęśliwi. Według słów żony, od około 10 lat to już przeszłość: nadpobudliwość i agresja męża, wzmagana także alkoholem, stały się nie do zniesienia.
-To była chora miłość - mówi "Nowościom" kobieta. Jej twarz szpeci widoczna blizna nosa. Jak sama jednak mówi, blizny na psychice są głębsze.
Najpierw więzienie za znęcania się, a potem napaść na ulicy Legionów
Do drastycznych wydarzeń przy ul. Legionów w Grudziądzu doszło 8 września 2023 roku, koło południa. Jak ustaliła prokuratura, Michał W. dopadł tutaj żonę, przyparł do ściany kamienicy, najpierw pobił po głowie, a potem - kneblując jej usta - odgryzł kawałek nosa.
-Ból. Szok. Dużo krwi. W sklepie "Groszek" ludzie mi pomogli i wezwali pogotowie. Potem trafiłam do szpitala. Nos udało się tak "naprawić", jak to widać, podczas operacji. Na szczęście na NFZ - opowiada nam kobieta.
Według opinii biegłego medyka, obrażenia, które spowodował atak męża doprowadziły do trwałego oszpecenia żony. Michał W. przed sądem odpowiada jednak nie tylko za to przestępstwo, ale też za grożenie kobiecie śmiercią oraz złamanie sądowego zakazu zbliżania się do niej.
Skąd ten zakaz? To wynik gehenny, której żona doświadczyła wcześniej. Mąż znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, za co w 2022 roku został skazany na rok więzienia. Poza tym wydano mu wtedy zakaz zbliżania się i kontaktowania, z wyłączeniem jednak spraw dotyczących dzieci.
Michał W. wyrok odsiedział. Z więzienia wyszedł 29 maja 2023 roku. Ataku na żonę dopuścił się zatem po trzech miesiącach.
Mąż przed sądem w Toruniu: "Sama mnie odwiedzała w więzieniu i gdy wyszedłem na wolność"
Od tamtego ataku Michał W. jest tymczasowo aresztowany. We wtorek, 30 stycznia, na początek procesu w Sądzie Okręgowym w Toruniu doprowadzony został przez policję. Jak się broni?
Mężczyzna twierdzi, że po przejściu terapii dla uzależnionych od alkoholu w zakładzie karnym pogodził się z żoną. Odwiedzała go w więzieniu, przekazywała paczki i pieniądze. Potem odebrała go z więzienia i zabrała do wspólnego domu. Wytrzymał tu tylko kilka dni, bo rzekomo tak źle się tutaj działo.
Mężczyzna najpierw wyprowadził się do jednej z córek, potem do wynajętego pokoju. Twierdzi, że wszędzie żona go odwiedzała "prawie codziennie", najczęściej z najmłodszą córką i synem. Do wydarzeń pamiętnego 8 września ub.r miało natomiast dojść po tym, jak odkrył w telefonie "dowody" rzekomej zdrady małżonki.
-Odwiedzałam go tylko ze względu na najmłodsze dzieci - mówi tymczasem "Nowościom" żona. - Teraz już życie układamy sobie na nowo, poza Grudziądzem, bez niego. Mam nadzieję, że ten proces szybko się skończy...
Bez finału
Proces Michała W. ruszył z pełną jawnością - taka była wola pokrzywdzonej, prokuratora i oskarżonego. Gdy jego wyjaśnienia jednak zaczęły dotyczyć najbardziej intymnych kwestii, sędzia Bartosz Sitkiewicz jawność wyłączył.
Wyrok w tej sprawie jednak, jak każdy, będzie jawny. Oskarżonemu formalnie grozi nawet do 20 lat więzienia.
Do sprawy szeroko wrócimy w piątkowym Magazynie "Nowości".
WAŻNE. Kim jest Michał W.?
- Michał W. ma 45 lat, 6 dzieci w wieku od 8 do 20 lat, troje wnucząt.
- Grudziądzanin ma podstawowe wykształcenie, ale zarabiać potrafi. Przed aresztowaniem utrzymywał się z prac w budowlance, głównie w tzw. wykończeniówce.
- Mężczyzna ma na koncie już jeden wyrok karny: za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną. Odbył karę roku więzienia.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: