https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Toruń otwarty na niechlujstwo

Sybilla Walczyk
Nie dość, że brzydkie, to jeszcze paskudnie sformułowane
Nie dość, że brzydkie, to jeszcze paskudnie sformułowane Lech Kamiński
Brzydkie, pstrokate i w dodatku często po angielsku. Zdarzają się też takie, które choć napisane w naszym języku, są zupełnie nielogiczne. Wygląd toruńskiej Starówki szpecą reklamy.

Przechadzając się toruńską Starówką na każdym niemal kroku znajdziemy reklamy zachęcające do kupna okien, zaciągnięcia atrakcyjnej pożyczki, albo odwiedzenia konkretnego sklepu. Ba-nery reklamowe, zwane pogardliwie "szmatami", są zmorą Torunia od wielu lat. Wiszą gdzie popadnie. Problemem są także źle dobrane szyldy. A przecież szyldy, neony i banery mają wpływ na estetykę miasta. I właśnie dlatego powinny współgrać z jego charakterem. Jak jest w Toruniu?
Na toruńskiej Starówce trudno znaleźć reklamę, która wpasowywałaby się w gotycki klimat naszego miasta.
Wygląd reklam, które wiszą na zabytkowych kamienicach, powinien być uzgadniany z miejskim konserwatorem zabytków. Powinien, ale nie jest. Dlatego co roku MZD przeprowadza kontrolę tzw. "zawieszenia". I co roku znajduje na Starówce reklamy, które są tu nielegalnie.
- W tym roku taką kontrolę przeprowadzimy na przełomie marca i kwietnia - tłumaczy Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzecznik MZD. - W zeszłym roku na Starówce naliczyliśmy 303 reklamy, z czego 80 było powieszonych nielegalnie.
Nielegalny reklamodawca musi zgłosić się do miejskiego konserwatora zabytków i zapłacić za swe ogłoszenie. Jeśli tego nie zrobi, miasto usunie jego reklamę.
- Co ciekawe, w 2006 roku na Starówce było aż 600 reklam (czyli dwa razy więcej niż teraz), z czego 350 było tu nielegalnie - mówi Agnieszka Kobus-Pęńsko. - Przeprowadzane kontrole sprawiają, że sytuacja w Toruniu się poprawia.
Co nie zmiana faktu, że ciągle nie jest tu dobrze. Niektóre z reklam łamią ustawę o języku polskim, zgodnie z którą wszy-stkie publiczne napisy powinny być tak opracowane, aby nie zawierały naleciałości obcojęzycznych. Co z tego, skoro takich banerów jest najwięcej?
- Trudno nam walczyć z sieciami, dla których logo czy też obcojęzyczna nazwa jest chwytem marketingowym - mówi Lech Narębski, miejski konserwator zabytków. - Staramy się wygląd i wielkość reklamy ustalać z właścicielami sklepów. Dzięki temu szyld sklepu Vero Moda jest o połowę mniejszy, ale z kolei neon sklepu Deichmann to nasza porażka.
Porażką są też głupie, wręcz nielogiczne reklamy. Przykład? Jeśli w komisie samochodowym kupuje się samochód, to co kupuje się w komisie dziecięcym? Na tablicy, która wisi na budynku przy ul. Małe Garbary, czytamy: "Komis dziecięcy. Nowe i używane". Natomiast idąc z Rynku Nowomiejskiego w kierunku Szerokiej, na jednej z kamienic widzimy reklamę zakładu fryzjerskiego. Składa się z trzech banerów - pierwszy jest skierowany do pań, więc ilustruje go ufryzowana głowa kobiety. Drugi do studentek - również ten baner jest ozdobiony pięknie uczesaną damską głową. Ale dlaczego na banerze skierowanym do panów reklamodawca też umieścił głowę kobiety? Tego nie wiemy.
- Myślę, że chodzi o pomysł, o niekonwencjonalne podejście do sprawy - komentuje oba przykłady Lech Narębski.
Naszym zdaniem to zwykłe niechlujstwo.
Jaki jest skutek marketingowy szyldu, który wisi wśród 20 innych, podobnych do niego szyldów? I jeszcze jedno. Skoro reklamy mają pasować do kamienic na Starówce, to może też powinny być stare i odrapane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska