https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Wysocy urzędnicy wskażą dyrektorów Zespołu Szkół nr 4 i 10. W placówkach są zatrudnieni ich krewni

Wojciech Giedrys
sxc.hu
- To nieetyczne - twierdzą lewicowi radni.

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun

Na dziś i jutro zaplanowano rozmowy z kandydatami na szefów - kolejno Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 4 i ZS nr 10.

W obu komisjach będzie zasiadać po dziewięć osób, m.in. z kuratorium oświaty i związków zawodowych. Znajdą się w nich także przedstawiciele rady pedagogicznej, rodziców oraz magistratu, w tym radni, wiceprezydent Torunia Zbigniew Fiderewicz (jako przewodniczący) i Anna Kłobukowska, dyrektor wydziału edukacji urzędu miasta.

Tymczasem w placówkach są zatrudnieni ich krewni: w ZS nr 10 syn Kłobukowskiej i synowa brata wiceprezydenta, a w ZSO nr 4 - synowa szefowej wydziału.

Czemu nie znaleźć zastępcy?
- Jest to żałosne i żenujące - twierdzi radny Jarosław Najberg, który zasiada w komisji w ZSO nr 4. - Urzędnicy z tak wielkim stażem pracy w magistracie powinni w takich sytuacjach odczuwać dyskomfort i wskazać do komisji jakieś inne osoby.

- To wysoce niemoralne - uważa Krzysztof Makowski, lewicowy radny. - W urzędzie są przecież ludzie, którzy mogliby ich zastąpić, np. wiceszef wydziału edukacji. Komisja w obu przypadkach powinna pracować w innym składzie. Ta sytuacja budzi niesmak.

Według Adama Sawickiego z Fundacji Batorego, która stoi na straży przejrzystości życia publicznego, magistrat, aby uniknąć tego typu wątpliwości i pytań, mógłby wydelegować innych urzędników do konkursu. - W komisjach będzie zasiadać po dziewięć osób, taka sytuacja nie będzie więc poważnym zagrożeniem - mówi Sawicki.

Toruń to małe miasto
Podobnego zdania jest Krystyna Dowgiałło, przewodnicząca klubu radnych PO i komisji rewizyjnej: - Przecież ci krewni nie biją się o dyrektorskie stołki. Nie widzę tutaj żadnych kontrowersji. Warto się zastanowić, czy krewni dyrektor Kłobukowskiej powinni pracować w nadzorowanych przez nią placówkach. Trudno jednak sobie wyobrazić, by ktoś im zakazał pracować w toruńskich szkołach publicznych. Warto zauważyć, że Toruń jest na tyle małym miastem, że takich sytuacji nie da się uniknąć.
Prezydent: to naturalne

Co na to prezydent? Według Michała Zaleskiego nie ma podstaw, by zmieniać skład komisji. - Po pierwsze, rodzina i powinowaci członków komisji nie biorą udziału w konkursie na dyrektora tych jednostek - mówi prezydent. - Ich praca w liczących ponad sto osób gronach pedagogicznych szkół nie ma żadnego związku z przeprowadzanym konkursem (sprawdziliśmy, w ZS nr 10 pracuje 82 nauczycieli, w ZSO nr 4 - tylko 52 - przyp. red.). Po drugie, członkowie komisji w osobach dyrektor Anny Kłobukowskiej i zastępcy prezydenta Zbigniewa Fiderewicza sprawują nadzór nad placówkami oświatowymi i naturalnym jest, że wchodzą w skład komisji konkursowej nadzorowanych jednostek. Dotyczy to zarówno konkursów na dyrektorów ZSO nr 4 i ZS nr 10, jak również innych, przeprowadzanych wcześniej podobnych konkursów.

Anna Kłobukowska nie chce komentować sprawy. - Nie mam do dodania nic ponad to, co powiedział prezydent - ucina szefowa miejskiej oświaty.

E-wydanie "Pomorskiej"

E-wydanie "Pomorskiej"

Nie możesz kupić papierowego wydania naszej gazety? Teraz możesz dowiedzieć się, co dzieje się w twoim regionie, kraju i świecie także czytając e-wydanie "Pomorskiej KLIKNIJ TUTAJ

Udostępnij

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska