Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Torunianin Przemek Wołoszyk przepłynął Wisłę kajakiem. Od gór do morza!

Ewelina Sikorska
- Dlaczego to wszystko robię? Chcę wypromować Toruń - podkreśla Przemek Wołoszyk.
- Dlaczego to wszystko robię? Chcę wypromować Toruń - podkreśla Przemek Wołoszyk. nadesłane
- Przestawił mi się błędnik. Kiedy po powrocie do domu siadałem, czułem się jak pijany - opowiada przewodnik i podróżnik.

Najsympatyczniejsi ludzie to wędkarze. A zwłaszcza ci z Małopolski - stwierdza Przemek Wołoszyk.

A dobrze wie, co mówi. Przepłynął bowiem całą Wisłę... kajakiem.
- To było moje drugie podejście - dodaje przewodnik. I wyjaśnia: - Za pierwszym razem nie powiodło się przez kontuzję ręki. Pech. Spróbowałem ponownie - tym razem przepłynąłem całość. Cóż, nie jestem z tych, którzy potrafią długo usiedzieć w jednym miejscu.

Rzeczywiście, w 2011 roku pan Przemek wystartował z Bieszczad i dotarł na Przylądek Helski. W ciągu trzech tygodni przeszedł samotnie około tysiąc kilometrów.

Do dziś nie znam jego imienia

Zanim wsiadł do kajaka, długo ślęczał nad mapami, artykułami i książkami o Wiśle. Zabrał ze sobą spis telefonów do wszystkich śluz, tam i portów.

- Musiałem wziąć pod uwagę każdą możliwość - dodaje torunianin. - Co jadłem? Gotowe dania ze słoika. Miałem zapas jedzenia i wody, ale wiadomo - co jakiś czas trzeba było zajrzeć do sklepu. Za każdym razem bałem się zostawić kajak na brzegu. Na szczęście nikt się na niego nie połakomił. Spotkałem przesympatycznych ludzi. Ba, dwa ostatnie dni przepłynąłem w towarzystwie innego kajakarza - poznaniaka, którego imienia nie znam do dziś. Ratownik górski, bardzo ciekawy człowiek. Mam jego adres mailowy, więc wyślę na pamiątkę kilka zdjęć, które pstryknąłem. Zdradzę Państwu, że przywiozłem tysiąc fotek.

Krupnik zamiast wody

Pogoda?

- Rekordowo wysoka była w Małopolsce: aż 36 stopni Celsjusza - dzieli się wrażeniami pan Przemek. - Używałem kremu z najwyższym filtrem, a i tak jestem opalony, jakbym wrócił z Egiptu. Raz z nieba lał się potworny żar, a miałem niewiele wody. Piłem więc... zimny krupnik z butelki. Oczywiście mówię o zupie.

Przespałem swoją stację

Pan Przemek płynął jedenaście dni. Jego rekordem jest pokonanie 90 km Wisły w czternaście godzin. - Oczywiście, robiłem przerwy na rozprostowanie kości- dodaje. - Dzień zaczynał się o godz. 4.30 - szybkie śniadanie, i na wodę. Spałem, gdzie tylko się dało. Najtrudniej było ruszyć, kiedy przepływałem przez Toruń. Dlaczego? Pomyślałem, że spędzę noc we własnym domu, ale rano ciężko było zostawić rodzinę. Podczas wyprawy miałem masę przygód, i to nawet podczas powrotu pociągiem z Wybrzeża. Byłem tak zmęczony, że zwyczajnie przespałem swoją stację. Budzę się, a za oknem Łódz Kaliska. Pobiegłem szybko do kas po bilet do Torunia, a tam szok - czynne tylko jedno okienko. Najgorsze, że przed nim stoi ze 150 osób! Kolejka była taka długa, bo akurat ludzie wracali z jakiegoś koncertu. Na szczęście udało mi się uprosić większość pasażerów o przepuszczenie, ale i tak czekałem dobrą godzinę na swoją kolejkę. W końcu jakoś dotarłem do domu. To był fantastyczny wypad.

Kolejne ambitne wyzwanie, które postawił przed sobą pan Przemek? Pokonanie Polski rowerem. - Ale na bank nie ruszam w przyszłym roku. Kolejny urlop poświęcam rodzinie - podkreśla. - Mam malutką córkę, Maję, i nie mogę być egoistą. Na rower przyjdzie czas za dwa lata.

Szczegółową relację plus filmiki z wyprawy Przemka Wołoszyka można znaleźć na facebookowym profilu Eksploracja Torunia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska