Mieszkance Torunia bank naliczył 40 zł prowizji za prowadzenie przez siedem miesięcy darmowego rachunku. - Jak to jest możliwe? - pyta.
Miałam bezpłatne konto internetowe w mBanku, przynajmniej tak się nazywało - opowiada pani Monika. - W ogóle go nie używałam, ponieważ okazało się, że mój drugi rachunek, w konkurencyjnym banku, jest bardziej korzystny.
5, 70 zł miesięcznie
- Nie przelewałam do mBanku żadnych pieniędzy, czyli również nie wypłacałam gotówki z bankomatów i nie płaciłam kartą. Po siedmiu miesiącach postanowiłam, że w tej sytuacji w ogóle zrezygnuję z jego usług. Tymczasem on za prowadzenie bezpłatnego konta naliczył 40 zł prowizji, wyszło więc 5,70 zł miesięcznej opłaty - wylicza torunianka.
Czytaj też: Konta za 0 zł. Chuck Norris poleca, a Jan Kowalski płaci [lista ukrytych opłat]
Jest to bardzo prawdopodobne. Dlaczego?
- Banki nazywają osobiste rachunki darmowymi, gdy klient nie musi ponosić kosztów za ich prowadzenie czy używanie karty debetowej - mówi Mikołaj Fidziński,analityk porównywarki finansowej Comperia.pl. - Jednak z zapisów umowy najczęściej wynika, że aby opłata została zniesiona, musi spełnić określone warunki. W przeciwnym razie konto będzie płatne.
Za darmo, ale...
Najczęściej darmowy rachunek klient dostanie, jeżeli w jednym miesiącu na jego konto trafi 1 czy 2 tys. zł, ewentualnie zapłaci kartą debetową na przykład minimum 200 czy 500 zł i również, że takich transakcji będzie co najmniej trzy - pięć w miesiącu. Czasem bank pobiera opłaty tylko od klientów powyżej 26. roku życia, a młodszych traktuje łagodniej, tzn. rezygnuje z niej.
- Kosztowne mogą być również wypłaty z obcych bankomatów, obsługa rachunku w oddziale lub za pośrednictwem bankowości telefonicznej czy szybkie przelewy - dodaje Michał Fidziński. - Dlatego radzę, by szczegółowo zapoznawać się z tabelą opłat i prowizji. - Banki stawiają na klientów aktywnie korzystających z ich usług i to im właśnie dedykują najatrakcyjniejsze oferty.
