Toruń - Workuta - ujście rzeki Bajdarata. Tak ma wyglądać trasa pionierskiego rajdu, w który wybierają się toruńscy dziennikarze i naukowcy.
Jacek Kiełpiński i Radosław Rzeszotek, pomysłodawcy wyprawy, nie kryją, że będzie ona ryzykowna, ale i tak chcą spróbować. Dlaczego? Powodów jest kilka, najważniejszy ma tło historyczne. - Chcemy przypomnieć, że Workuta, której nie można znaleźć na większości map Europy, nadal istnieje i że jest to miasto, w którym zginęło mnóstwo ludzi - mówi Rzeszotek. - Informacja o tym, że budowa linii kolejowej do Workuty pochłonęła 2 mln istnień, wprawiła mnie w całkowite osłupienia. Do dziś zresztą w mieście mówi się o tym, że pod każdym podkładem kolejowym na tej trasie leży człowiek.
Do Workuty można dostać się jedynie koleją lub samolotem
Drogi kończą się półtora tysiąca kilometrów przed miastem.
Poruszanie się na kołach w tej szerokości geograficznej wydaje się niemożliwe. No, może z wyjątkiem zimy, kiedy bagna i rzeki skuwa lód. - Dojazdu do Workuty aż tak się nie obawiamy, trudniej będzie dotrzeć do ujścia Bajdaraty - mówi Radosław Rzeszotek. - Tam wszystko może się wydarzyć.
Wyprawa jest ekstremalna, zatem i przygotowanie ekspedycji musiało być dopracowane w każdym szczególe. Ekipa z Torunia wyjedzie w trasę trzema land roverami discovery. Pojazdy zaopatrzone będą m.in. w wyciągarki, agregaty prądotwórcze, wzmocnione zawieszenie, nawigację satelitarną. Uczestnicy wyprawy biorą ze sobą także piłę spalinową, liny stalowe, trapy, siekierę - tak na wszelki wypadek. - Mamy wytrawnych kierowców, wybitnego mechanika, który przy pomocy sznurka i zapałki naprawi każdego land rovera i świetnego nawigatora - wylicza Rzeszotek. - Myślę więc, że jesteśmy dobrze przygotowani i świadomi ryzyka, jakie wiąże się z takim przedsięwzięciem.
Powstaną filmy dokumentalne i książka
Toruńska załoga zamierza dowieźć do Workuty tablicę upamiętniającą śmierć tysięcy więźniów politycznych GUŁagu. - Chcielibyśmy zawiesić ją na dworcu kolejowym, ale nie wiemy jeszcze, co powiedzą na to władze miasta - zapowiada Kiełpiński.
Ponadto podczas wyprawy powstaną trzy filmy dokumentalne (w języku polskim, angielskim i litewskim). W planie jest również książka pod roboczym tytułem "Tak umiera Workuta". Na miejscu podróżnicy chcą także prześledzić miejsca, z którymi związane były losy Michała Tatarzyckiego - więźnia, który w workuckim łagrze przeżył 10 lat. Oprócz dziennikarzy (Jacek Kiełpiński, Radosław Rzeszotek i Jaunius Matonis z litewskiej telewizji), do najdalej wysuniętego na wschód skrawka Europy, jadą także prof. Marek Grześ - hydrolog i glacjolog, Filip Kowalkowski - fotograf, Rafał Panecki - nawigator, Grzegorz Szopa - przewodnik i Robert Lasek - mechanik.
Wyjazd z Torunia planowany jest na 10 marca. Wyprawa ma potrwać ok. trzech tygodni
Czytaj e-wydanie »