Co prawda Dieter Michel, jak usłyszał pierwsze dźwięki połączonych muzycznych sił z Chojnic i Emsdetten, zwiał ze sceny, ale był to tylko żart na powitanie. Niedzielny koncert zespołu instrumentów dętych w Gimnazjum nr 1, uczestników warsztatów muzycznych i części big bandu Dietera Michela z Emsdetten kipiał niesamowitą energią i radością. Widać, że muzykujący ze sobą ludzie znaleźli wspólny język i grając, jednocześnie dobrze się bawią.
Dostał diabelskie skrzypce
Fundacja Rozwoju Ziemi Chojnickiej i Człuchowskiej, która współpracę muzyczną zainicjowała, może sobie ją zapisać po stronie plusów. Publiczność bawiła się świetnie, a żartobliwa tonacja występu z jednoczesną zapowiedzią, że mogą się zdarzyć także wpadki, nastawiła wszystkich przyjaźnie do tego, co dzieje się na scenie.
A działo się wiele. Dieter Michel po raz kolejny udowodnił, że prawdziwy z niego showman, a grać potrafi chyba na wszystkich instrumentach, hołubił zaś wszystkich uczestników projektu, bo każdy miał swoje pięć sekund solo i na dodatek musiał przedstawić się widowni, pokazując swoje imię wypisane z tyłu na koszulce.
Ala Połom z Promocji Regionu Chojnickiego nie tylko tego dnia grała na saksofonie, także zaśpiewała szlagier z "Opery za trzy grosze". Za nieprzespane noce i trud związany z przygotowaniem koncertu dostała od muzyków z Niemiec kwiaty i prezent. A chojniczanie mieli dla Dietera Michela diabelskie skrzypce.
Licytowali obraz
Dodatkową atrakcją była licytacja obrazu, który podczas koncertu namalowała Justyna Laska-Pietrzyńska. Poszedł za 600 zł, licytowali się do ostatka burmistrz Arseniusz Finster i Tomasz Winiecki, ale ten ostatni wygrał.
- Moja córka była na warsztatach w ubiegłym roku - powiedziała nam Danuta Miszczyk z Czyczków. - No i nie dało rady, w tym roku też musiałam ją przywieźć. Ale taka prawda - trzeba się uczyć od lepszych.
A panowie Wojciech Pietrzak i Maciej Śliwiński, którzy w Chojnicach zakładają orkiestrę, zachęcali, żeby zasilać jej szeregi. - Nie ma ograniczeń wiekowych - śmiali się.
