14 sierpnia w Darłówku morze porwało troje dzieci z Sulmierzyc. Sprawą zajęła się koszalińska prokuratura, która bada okoliczności tragedii. Cały czas zbierane są dowody.
- Ważną informacją jest to, że zarówno rodzice tragicznie zmarłych dzieci, jak i ratownicy, byli trzeźwi - zaczyna Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Trwają czynności procesowe związane z ustalaniem ile osób przebywało na plaży w czasie tragedii. - Chodzi nam o szeroki zakres ustaleń i tak naprawdę ciągle wzywamy osoby w charakterze świadków, które w tym czasie tam przebywały. Chodzi nam nie tylko o te osoby, które widziały bądź mogły widzieć jak dzieci wchodzą do morza, ale także ustalenia z okresu wcześniejszego m.in. kiedy została wywieszona flaga na tej plaży, jakiego koloru i jak wyglądało funkcjonowanie plaży tego dnia - wylicza Ryszard Gąsiorowski.
- Podchodzimy do śledztwa bardzo poważnie. To jest tragedia, ale sprawa posiada w sobie wymiar narażenia małoletnich na niebezpieczeństwo. Mamy do czynienia z sytuacją, w której mogło dojść do zaniedbania. To oczywiście jest badane zarówno pod kątem działań rodziców, jak i ratowników - kończy rzecznik prokuratury.
Czytaj więcej na ten temat: TRAGEDIA NAD MORZEM: Ani rodzice tragicznie zmarłych dzieci, ani ratownicy jak na razie nie usłyszeli zarzutów
Dramat w Darłówku. Prokuratura informuje, że ciała wyłowione...
POLECAMY:
Zobacz też: Tak relacjonowano tragedię w Darłówku
Źródło: TVN24