- Nie ukrywam, że to zdarzenie mnie dotknęło. Sam jestem ciekaw, co wykaże sekcja zwłok - stwierdza Grzegorz Dembski, dyrektor Szpitala Ogólnego w Grajewie.
To właśnie podczas jego dyżuru, 14 lutego, karetka pogotowia ratunkowego przywiozła 43-letniego pacjenta po ataku epilepsji.
Melina niedaleko dwóch szkół. "Kobieta robi skręty i sprzedaje"
- Został przywieziony w asyście policji. Na izbie przyjęć zachowywał się agresywnie. Rzucał się i chciał opuścić budynek. Z trudem udało się zmierzyć ciśnienie oraz sprawdzić czynność serca i źrenice. W trakcie badań 43-latek dostał kolejnego ataku padaczki - opowiada dyrektor szpitala.
Podejrzani o zabójstwo Dawida - zatrzymani. 27-latka szukał cały Białystok
Mężczyzna otrzymał leki przeciwobrzękowe, dożylnie substancje uspokajające. Podano mu kroplówkę. Kiedy dochodził do siebie udało się mu obrać krew. Wynik to 0,6 promila alkoholu we krwi.

- Do północy pacjent zachowywał się w miarę spokojnie. Potem znowu stał się nadpobudliwy. Wstawał z łóżka, wyrywał kroplówkę, zaczął przeszukiwać szpitalne szafki. Nie reagował na prośby personelu o uspokojenie. Musieliśmy wezwać policję - tłumaczy Dembski. - Przed opuszczeniem SOR-u 43-latek dostał leki uspokajające, obniżające ciśnienie śródczaszkowe i takie, które miały zapobiec kolejnemu atakowi padaczki.
Klimaszewnica. Zamarznięta kobieta w rzece. Wyszła nakarmić konie?
Mieszkaniec gminy Grajewo został przewieziony do policyjnego aresztu, w którym miał wytrzeźwieć. W środę nad ranem dyżurny znalazł go martwego. Według obecnego na miejscu lekarza, przyczyną śmierci był kolejny atak padaczki i zachłyśnięcie. Ma to jednak wyjaśnić sekcja zwłok.