Tragicznie rozpoczął się niedzielny ranek w Smolnikach (gmina Szubin). Wieś jest rozległa. Gdy na dachu jednego z domów pojawia się ogień początkowo nikt nie zauważa zagrożenia. W budynku, na parterze, mieszkała 70 -letnia kobieta. Na użytkowym poddaszu swój pokój miał 43-letni syn kobiety. To tam właśnie pojawiły się płomienie.
Synowi na ratunek
Jak wynika z relacji policji i strażaków - pierwsza przebywającemu na poddaszu mężczyźnie - próbowała nieść pomoc matka. Nie miała jednak tyle sił, by wynieść z płomieni dorosłego syna. Wezwała na pomoc sąsiadów. Z pomocą jednego z nich wyniesiono z budynku ofiarę pożaru. - Lekarz już był na miejscu. Przyjechał prawie w tym samym czasie co my. Zbędna okazała się reanimacja. Mężczyzna nie dawał żadnych znaków życia, niewyczuwalne było tętno. Zaczadził się. Lekarz stwierdził zgon - opowiadają ratownicy
Dach jak pochodnia
- Sygnał o pożarze w Smolnikach otrzymaliśmy o godz. 7.40. Natychmiast na miejsce pojechały trzy zastępy strażaków z jednostki PSP w Szubinie oraz trzy jednostki OSP z Rynarzewa i Szubina - relacjonuje starszy kapitan Mariusz Mantych, zastępca dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Szubinie. To on kierował wczoraj akcją ratunkową w Smolnikach.
Mimo natychmiastowych działań z dachu budynku niewiele zostało. Płonął jak pochodnia. Strażacy gasili pożar i próbowali z budynku ratować co się da. Wynieść choć część dobytku. Potem rozpoczęli prace rozbiórkowe dachu. Usunęli spalone krokwie i dachówki.
Mieszkać nie można
- Obiekt nie nadaje się do zamieszkania. Poddasze spaliło się, naruszony jest strop parteru - informuje starszy kapitan Mariusz Mantych.
Akcję gaśnicza strażacy zakończyli w południe. Nieco dłużej, bo do godz. 15, na miejscu zdarzenia, pracowali policjanci. Ustalali okoliczności pożaru. Według wstępnej oceny strażaków, jego przyczyną mogło być zaprószenie ognia. Czy tak było w istocie stwierdzić będzie można jednak dopiero, gdy znana będzie ocena biegłego z dziedziny pożarnictwa. Wczoraj w południe wezwano go do Smolnik.
Kobieta, która wczorajszego poranka straciła syna, dom i większość dobytku odwieziona została do Szubina. Jak dowiedzieliśmy się od strażaków - mieszkają tam pozostałe jej dzieci. U nich miała się zatrzymać.