Wiele zależy teraz od decyzji rodziny 11-letniego Szymka. Jeżeli będą chcieli dalej szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego ich syn zginął, mają jeszcze możliwość zgłoszenia prywatnego aktu oskarżenia.
W jaki sposób? Jak wyjaśnia Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach, musieliby powołać swojego pełnomocnika, który w ich imieniu złożyłby do sądu tzw. subsydialny akt oskarżenia.
Przeczytaj koniecznie: W policji króluje pieprz... statystyka
Przypomnijmy, bliscy zmarłego dziecka złożyli zażalenie na pierwsze umorzenie śledczych z Chojnic. Sąd Rejonowy w Chojnicach nakazał wówczas prokuraturze ponowne przyjrzenie się sprawie. Wskazał również, co należałoby ustalić.
Szymek, gdy zginął, jechał rowerem z Łęga. Był już blisko domu, musiał tylko pokonać drogę, a więc skręcić na jej drugą stronę. Za nim jechało audi. Pytanie kluczowe, czy kierująca widziała, że to dziecko. W razie pozytywnej odpowiedzi na to pytanie, kierująca mogła mieć kłopoty, a nawet zarzuty. Jak stwierdzili biegli już w pierwszej swojej opinii, powinna wówczas zastosować zasadę ograniczonego zaufania, a więc zwolnić i użyć nawet ostrzegawczego sygnału dźwiękowego. Biegli o to zostali właśnie zapytani, czy kobieta z audi wiedziała, że jedzie przed nią dziecko. Jak mówi „Pomorskiej” prokurator Orłowski, eksperci orzekli, że nie mogła wiedzieć.
Kierująca jechała z prędkością ok. 90 km na godzinę, a więc dopuszczalną na tym odcinku drogi. Wiadomo jednak - stwierdzili to biegli, że gdyby zwolniła do 69 km, to wyhamowałaby w porę.
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju - 6 lipca 2017.