UWAGA!
UWAGA!
Cała rozmowa z trenerem Chojniczanki Mariuszem Pawlakiem w środkowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie chojnickie.
- Czeka was teraz mecz w Polkowicach. Jak przebiegną przygotowania?
- Warto zwrócić uwagę na dwie kwestie; po pierwsze wracamy do mikrocyklu treningowego, jaki powinien mieć miejsce w okresie startowym. Poza tym jesteśmy na finiszu rozgrywek, zatem objętość i intensywność treningów musi być wyważona. We wtorek zaplanowaliśmy jeden trening, było rozbieganie i małe gry, lecz z obciążeniem najwyżej 70 proc. W środę - dwa treningi. Pierwszy, to zajęcia w siłowni, gdzie moi podopieczni popracują nad siłą dynamiczną. Po południu ćwiczymy z piłkami. W czwartek w planie mam jeden trening. Nazajutrz wyjedziemy już do Polkowic. Zatrzymamy się Grodzisku Wlkp. i na obiekcie Groclinu planuję 1,5 godzinny trening. Potem wyruszymy na Dolny Śląsk, a noc przed meczem spędzimy w Głogowie.
- Wizyta w siłowni wynika z faktu, że dostrzegł pan jakieś problemy motoryczne?
- Absolutnie nie. Uważam, że zawodnicy fizycznie wyglądają dobrze. Rywale nas już nie przestawiają. Zajęcia mają na celu wyłącznie podtrzymanie tej dyspozycji.
Chojniczanka Chojnice - newsy, artykuły, zdjęcia, wywiady
- Spoglądając w morze chwilami myślał pan o tej końcówce sezonu. Rozgrywał w głowie ostatnie cztery kolejki.
- Już raz o tym mówiłem - nie kalkuluję, nie rozgrywam meczów "na papierze", dystansuję się od buchalterii punktowej. Dla mnie najważniejszy jest najbliższy cel, w tym wypadku w Polkowicach i wywiezienie korzystnego wyniku. Najlepiej zwycięstwa, ale nie zawsze bywa tak, jak byśmy chcieli.
- Spodziewa się pan "bezinteresownej życzliwości", w efekcie której Bytovia i Energetyk potracą punkty w tych czterech kolejkach.
- A zna pan powiedzenie: umiesz liczyć, licz na siebie...?