Zmotoryzowani profilaktycznie, widząc człowieka zbliżającego się do wymalowanej na jezdni zebry, zwalniają i trzymają nogę na hamulcu. To dobrze i zgodnie z przepisami, bo tak nakazuje znowelizowane Prawo o ruchu drogowym, dostosowane do standardów Unii Europejskiej.
Uogólniać nie można, ale bardzo wielu pieszych wzięło sobie do serca nowy przepis tak jakby cały czas paliło się dla nich zielone światło – wchodzą na zebry zupełnie bezrefleksyjnie, nie patrząc czy nadjeżdżający pojazd zdoła zahamować. A przecież kierowca może nie zauważyć człowieka, tak się zdarza...
Na ten problem wskazywali słuchacze z całego regionu podczas wtorkowej audycji na żywo w Radiu PiK „Pytać każdy może”, w której uczestniczyłem wraz z Tomaszem Szochem, zastępcą dyrektora WORD w Bydgoszczy. Zgadzam się ze słuchaczami, bo pieszy, zanim wejdzie na jezdnię, ma obowiązek zachować szczególną ostrożność i upewnić się czy zbliżający się pojazd nie zagrozi mu. Słuchacze podkreślali, że auto rozpędzone do „przepisowych” w obszarze zabudowanym 50 km na godz., nie zatrzyma się w miejscu. To prosta zasada fizyki, której wielu pieszych nie bierze pod uwagę.
To też może Cię zainteresować
Niektórzy, zwłaszcza młodzi, wchodzą na jezdnię rozmawiając przez telefon lub ze wzrokiem wbitym w ekran smartfona, co jest zakazane przepisami. Inni słuchają muzyki w słuchawkach. Wszyscy są totalnie odcięci od świata zewnętrznego, więc co ich obchodzi jakiś ruch drogowy?
Do tego dochodzą, a właściwie dojeżdżają rowerzyści i użytkownicy e-hulajnóg, którzy nagminnie przejeżdżają przez zebry, choć im tego nie wolno – powinni przeprowadzić pojazdy. Ci stwarzają dla samych siebie szczególnie duże zagrożenie, bowiem o wiele szybciej niż piesi, nagle wjeżdżają na zebry i nie zawsze dają kierowcom szansę na zahamowanie.
To też może Cię zainteresować
