Trump raczej nie będzie pierwszym usuniętym z urzędu prezydentem USA

Niemal od początku kadencji Donalda Trumpa pojawiały się zapowiedzi impeachmentu, ale teraz sprawa odwołania prezydenta zaczyna się urealniać.

Rzeczywiście, ten wątek pojawiał się często, a już w ogóle od czasu opublikowania raportu komisji Millera. Wówczas jednak demokraci uznali, że byłby to krok przedwczesny. Natomiast rozmowa prezydenta Trumpa z prezydentem Zelenskim, podczas której Trump miał nie tylko naciskać na partnera, aby ten nie tylko wszczął śledztwo wobec syna Joe Bidena, ale też zagroził wstrzymaniem amerykańskiej pomocy gospodarczej dla Ukrainy w razie odmowy, była już bronią cięższego kalibru. Później jednak Trump ujawnił pełną treść rozmowy, z której tak jednoznaczny obraz (zwłaszcza kwestia finansowa) nie wynika. Demokraci zdążyli jednak już wcześniej ogłosić, że będą dążyć do rozpoczęcia formalnego procesu impeachmentu i machina ruszyła.

Jeżeli demokraci sięgnęli po najgroźniejszą broń wobec prezydenta Trumpa, oznacza to, że są pewni swego?

Chyba sięgnęli po nią zbyt wcześniej, zakładając że w treści rozmowy znajdą się powody do poważniejszych oskarżeń. Chcąc jednak skorzystać z tego argumentu w kontekście zbliżającej się kampanii wyborczej jest to ostatni moment, w którym można byłoby skutecznie przeprowadzić procedurę impeachmentu. Czy to jest materiał na tyle mocny, aby atak mógł się powieść? Nie jestem przekonany. Bez potwierdzenia, że Trump wstrzymał wsparcie dla Ukrainy, argumenty nie są już tak mocne. Teraz będziemy obserwowali klasyczną przepychankę: demokraci będą starali się dowieść, że materiał oskarżenia jest silniejszy niż rzeczywiście jest, z kolei prezydent będzie starał się dyskredytować swoich oponentów, twierdząc, że postępują w sposób bezprawny. Jednym słowem obserwować będziemy wszystko to, do czego się przyzwyczailiśmy.

Czy Biden jest w stanie skutecznie zagrozić Trumpowi w nadchodzących wyborach?
Na razie nie wiemy nawet kto będzie kandydatem Demokratów. Biden zaczął z wysokiego C - gdy ogłosił swoje kandydowanie był uważany był za zdecydowanie najsilniejszego kandydata, natomiast kampania pokazuje, że Biden jest reprezentantem mainstreamu, nie wnosi nic nowego w stosunku do Hillary Clinton. Nie bez znaczenia jest też to, że Biden jest człowiekiem dość wiekowym. W tej chwili jego przewaga zmalała do zaledwie kilku punktów procentowych, a wśród demokratów rośnie mu poważna konkurentka - Elisabeth Warren. Jeśli w szranki z Trumpem stanie Biden, kampania będzie przypominała tę z Hillary Clinton, z tą różnicą, że Trump nie będzie miał atutu w postaci świeżości.

Jakie są szanse Donalda Trumpa na reelekcję?
Dane, którymi dysponujemy mogą być dość mylące, ponieważ w USA głosuje się stanami, nie ma tu wyborów ogólnonarodowych. Trump ma nadal szanse na reelekcję, ponieważ nie pojawiło się dotąd załamanie w amerykańskiej gospodarce. Jeśli się pojawi, szanse Trumpa znacząco spadną. Na razie jednak prezydentowi sprzyja bardzo dobra koniunktura, której nie udało się naruszyć przez konflikt z Chinami, choć pewne niepokojące sygnały już dostrzegamy.

Czy turecka ofensywa przeciw Kurdom, do której doszło za cichym pozwoleniem USA, jest skutkiem problemów Trampa - próbą odwrócenia uwagi od jego problemów w polityce wewnętrznej?

Trump, wycofując osłonę militarną dla Kurdów uciekał od konfliktu, który narastał. Od paru miesięcy starał się utrzymać ten trudny do utrzymania pokój na granicy. Chyba bez porozumienia z doradcami uznał, że Amerykanie nie mogą pozwolić sobie na zaangażowanie w konflikt na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza że do poprzednich wyborów szedł z hasłem wycofania wojsk z tamtego regionu. A więc osobiste interesy Trumpa wpłynęły na rozwój wypadków, ale nie sądzę, aby tłem była sprawa impeachmentu.