Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa proces kierownictwa spółki Jantur. Rolnik: - Nie płacili, niech mi odpracują

Jadwiga Aleksandrowicz [email protected]
Jadwiga Aleksandrowicz
Sąd Okręgowy we Włocławku od miesięcy żmudnie słucha świadków, których jest w sumie 846. To już ostatni pokrzywdzeni. Ci, którzy z różnych powodów nie stawili się wezwani na wcześniejsze terminy.

Największą grupę wśród świadków stanowią pokrzywdzeni rolnicy, którzy odstawiali do nieszawskiej spółki Jantur zboże i nie dostali za nie pieniędzy. Jest ich ponad 600. Jedni czekają na kwoty kilkutysięczne, innym spółka winna jest kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych, a niektórym nawet ponad milion złotych.

Jedni współpracowali z Janturem od lat, inni przywieźli zboże w roku 2009 po raz pierwszy i ostatni. Nie dostali pieniędzy, a spółka upadła.

Na ławie oskarżonych powinni siedzieć oskarżeni: Roman Ch., prezes zarządu, jego brat Krzysztof Ch. (wiceprezes) i główna księgowa Jolanta O. Nie siedzą. W sądzie reprezentują ich adwokaci. Sąd uznał, że to, co zeznali podczas śledztwa wystarczy.

Sędzia Romuald Jankowski słuchał na ostatniej rozprawie świadków, którzy nie stawili się na wezwania we wcześniejszych terminach. Wszyscy to poszkodowani rolnicy. Wysoki Sąd po raz kolejny usłyszał, jak byli zwodzeni przez przedstawicieli spółki, gdy upominali się o swoje pieniądze, a niektórzy wręcz twierdzili, że w ich przekonaniu oszukanie rolników było celowym działaniem kierownictwa rodzinnej spółki.

Jeden z rolników opowiadał, że od dawna odstawiał zboże do Janturu i zawsze były poślizgi w płatnościach, a ostatnią fakturę udało mu się uzyskać po półtora roku. - Krzysztof Ch. tłumaczył mi, że nie może dać faktury, bo to im zakłóca bilans, a starają się o kredyt - opowiadał.

Inni przyznawali że gdy w "ostrych słowach" domagali się pieniędzy, to część należności udało się im odzyskać.

Jantur doprowadził ich do biedy

Świadkowie nie ukrywali, że brak pieniędzy za odstawione zboże, na jakie liczyli spowodował znaczne problemy w ich gospodarstwach: musieli rezygnować z zaplanowanych inwestycji, ograniczyć lub zamknąć produkcję, wielu popadło w biedę.

Jeden ze świadków spod Aleksandrowa Kujawskiego ze łzami w oczach opowiadał o pogorszeniu się sytuacji w jego małym gospodarstwie po tym, jak nie dostał pieniędzy za zboże oddane Janturowi. Ma chorująca żonę i nie pracującego syna.

Opowiadał że dzień przed ostawa zboża pojechał do Janturu. Na placu spotkał Romana Ch. - Pytałem, czy aby na pewno zapłacą w terminie, bo słyszałem, że mają jakieś problemy. Roman Ch. powiedział, że wszystko jest w porządku, że pieniądze będą na pewno zgodnie z terminem na fakturze. Następnego dnia zawiozłem zboże. Nie dostałem do dziś złotówki - mówił roztrzęsiony starszy mężczyzna. Adwokat Romana Ch. dopytywał, czy świadek jest pewien, że rozmawiał właśnie z Romanem Ch. , czy go zna? - Znam ich wszystkich - oparł świadek.

- Jak nie oddali pieniędzy, to niech odpracują je w moim gospodarstwie, bo ja już nie mam siły - apelował poszkodowany rolnik do sądu.

Kolejna rozprawa 15 bm. Terminy kolejnych wokand podano aż do lutego. - To już prawie koniec. W lutym wysłucham biegłych - powiedział nam sędzia Jankowski.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska