„Trzeźwy poranek” to flagowa akcja policji, podczas której w tzw. rękawy, niczym ryby w sieć, łapani są kierowcy. I każdy musi dmuchać w alkomat albo w urządzenie zwane alko-blow.
Dzięki temu - uważa policja, a także wielu kierowców - każdego roku udaje się wyeliminować z polskich dróg tysiące nietrzeźwych.
Ale pojawił się problem, bo takie badania, przesiewowe, są nielegalne - uważa prof. Artur Mezglewski, kierownik Katedry Prawa Administracyjnego Uniwersytetu Opolskiego, prezes stowarzyszenia „Prawo na Drodze”, który jako pierwszy w kraju sygnalizował ten problem (pisaliśmy już o tym kilkakrotnie).
- Badanie byłoby zgodnie z prawem, gdyby było uzasadnione podejrzenie, że kierowca jest nietrzeźwy, bo na przykład jedzie wężykiem, widziano go wsiadającego na chwiejnych nogach do auta. Nie można wszy-stkich traktować jak potencjalnych sprawców przestępstwa. Policja robi takie akcje tylko po to, aby poprawić sobie statystykę, ale to nie ma wiele wspólnego z rzeczywistą walką z niebezpiecznymi zjawiskami w ruchu drogowym - przekonuje Mezglewski.
Nieudana kontrola trzeźwości. Czy takie badania są nielegalne? [WIDEO]
Zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości, każdego obywatela można poddać badaniu na trzeźwość, ale pod warunkiem, że jest uzasadnione podejrzenie nietrzeźwości. Po badaniu musi być sporządzony protokół. A takich warunków policja - prowadząca masową akcję - nie spełnia.
RPO listy pisze
- Sprawą zainteresował się rzecznik praw obywatelskich. Wystosował pisma do ministrów spraw wewnętrznych i administracji oraz zdrowia, a także komendanta głównego policji - informuje Anna Kabulska z zespołu prasowego Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. RPO uznał, że przepisy w sprawie „warunków i sposobu dokonywania badań prewencyjnych na zawartość alkoholu w organizmie kierującego pojazdem” są nieadekwatne niespójne.
Żaden z resortów nie uznał się za właściwy w kwestii rozwiązania tego problemu. Ministerstwo Zdrowia odpisało, że „Zagadnienia dotyczące uprawnień policji nie mogą być uregulowane rozporządzeniem ministra zdrowia”. Minister zdrowia w pełni jednak poparł stanowisko RPO, że okoliczności badań na zawartość alkoholu w organizmie kierowcy wyszczególnione w Prawie o ruchu drogowym i ustawie o wychowaniu w trzeźwości są odmienne i wymagają uregulowania. Minister spraw wewnętrznych nie podzielił sugestii szefa resortu zdrowia.
Dlatego RPO wystąpił do premier Beaty Szydło z prośbą o wskazanie resortu, który mógłby opracować projekt zmian legislacyjnych, także tych legitymizujących działania policji w tej materii.
Waga problemu
Prof. Artur Mezglewski uważa, że błędne jest wyobrażenie przeciętnego Polaka na temat skali nietrzeźwości wśród kierowców. Bowiem w wypadkach uczestniczy tylko kilka procent nietrzeźwych, a przy tym nikt nie sprawdza, ilu z nich było rzeczywistymi sprawcami tych zdarzeń, ilu było naprawdę pijanych (powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi), a ilu tylko lekko „pod wpływem” (od 0,2 do 0,5) .
Według wielu uczestników ruchu drogowego próg odpowiedzialności karnej należałoby podnieść do 0,5 promila.
Tak jest w kilku zachodnich krajach, a mimo to na tamtejszych drogach jest bezpieczniej niż na naszych. Polska opinia publiczna zaś bazuje na drastycznych przypadkach, gdy pijany powoduje śmiertelny wypadek. Taka skrajność - zdaniem Mezglewskiego - wymaga kary, ale też leczenia, bo zwykle przestępstwa dopuszczają się osoby uzależnione, chore. Potrzebne są również rzetelne analizy takich wypadków.
Akcja "Trzeźwy poranek" na terenie powiatu włocławskiego