Młoda para znalazła je na jednym z parkingów na przedmieściach Kielc i uznała, że trzeba się nimi zaopiekować. Po krótkim spacerze po okolicy w poszukiwaniu ich rodziców, na poboczu drogi zauważyli przejechaną dorosłą wiewiórkę. Najprawdopodobniej była to ich matka.
Młode właśnie z powodu głodu wypadły z gniazda, które musiało być ulokowane na wysokim drzewie.
Nie pozostając obojętnym na cierpienie wiewióreczek, młodzi ludzie zawieźli je do Ptasiego Azylu w Ostrowie.
- Obecnie mają około czterech tygodni. Za tydzień, może dwa będą wypuszczone na wolność. W tym roku opiekowałem się już czterema innymi, ale tamte się u mnie urodziły. W Ptasim Azylu mieszka parka, która ma dwa mioty do roku. Biegają po okolicy. Tamte trzy, na pewno do nich dołączą – mówi Janusz Wróblewski, właściciel „Ptasiego Azylu” w Ostrowie.
Wiewiórki znalezione przez młodą parę zostały przywiezione w takim wieku, że istnieje duże prawdopodobieństwo ich skutecznego odchowania. Gdyby były niewidome i gołe, mogłoby okazać się to bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
Małe gryzonie są bardzo wybredne i nie jedzą wszystkiego. Trzeba je karmić kozim mlekiem, co dwie godziny, dopóki nie zaczną się same żywić. Na szczęście dobrze się rozwijają i zaczynają stawać na nogi, więc wkrótce będą próbowały jeść pokarm suchy, taki jak ziarna, jabłka, czy marchewki.
Co ciekawe, pomimo że wiewiórki kojarzą nam się głównie z orzechami, gdy są małe nie powinny ich dostawać, a to dlatego, że nie mają jeszcze wykształconych zębów. Zamiast tego lepiej karmić je łuskanym słonecznikiem.