Wydział edukacji zweryfikował już listy przyjętych do przedszkoli miejskich. Wyniki rekrutacji przedszkola ogłosiły 12 maja, o czym już pisaliśmy, ale wiadomo było, że część rodziców złożyła podania w kilku, rekordziści w 14 placówkach.
Rekordowe było zresztą zainteresowanie przedszkolami, mimo że po wakacjach w publicznych przedszkolach będzie o 170 miejsc więcej niż w tym roku.
Prawo pięciolatka
- Stwierdziliśmy podwójne przyjęcia, ale to wszystko zostało już wyregulowane. Wiemy, że dzieci nieprzyjętych jest ok. 600, są to trzy i czterolatki - tłumaczy Anna Kłobukowska, szefowa toruńskiej oświaty.
Miasto przygotowało natomiast maksymalną liczbę miejsc dla sześciolatków i pięciolatków. Sześciolatki od 2004 roku objęte są obowiązkiem przedszkolnym, natomiast wszystkie pięciolatki, zgodnie z nową reformą oświaty, od września 2009, też mają do tego prawo.
Pięciolatków właśnie gminne przedszkola przyjęły najwięcej, bo 604.
Tysiąc miejsc w szkołach
W związku z tym, że w Toruniu jest ich ponad 1600, to miasto przygotowało także dla nich ponad 1000 miejsc w zerówkach przy szkołach.
- Szczerze powiem, że zainteresowanie nimi jest niewielkie - mówi Anna Kłobukowska.
Rodzice, których pięcioletnie dziecko nie dostało się do przedszkola, mogą więc jeszcze posłać je do oddziału przy szkole do oddziału pięciogodzinnego lub dziesięciogodzinnego.
- Pięciogodzinne zostały utworzone niemal przy każdej szkole i zespole szkół, w skład którego wchodzi podstawówka - wyjaśnia dyrektor Kłobukowska.
Dziesięciogodzinne, z pełną opieką i wyżywieniem, są w SP: nr 1, 6, 23, w ZS nr 16 i 31.
Szóstka wyremontowana
Warto podpowiedzieć, że "szóstka" właśnie przechodzi kapitalny remont pod potrzeby pięciolatków. Ta szkoła ma także przygotowane dla nich oddzielne wejście.
To istotne, bo wielu rodziców posyła pięciolatków do oddziału przy szkole w obawie o ich bezpieczeństwo.
- Nie chce, aby moje dziecko było popychane przez starszych uczniów - mówiła nam Agnieszka Kołodziej, mama pięciolatki.
Pracujący rodzice młodszych dzieci w ogóle nie mają wyboru. Pozostaje prosić im o pomoc rodzinę, zatrudnić opiekunkę lub zapisać dziecko do punktów niepublicznych lub klubów maluszka. Problem w tym, że te pierwsze nie działają codziennie, a w tych drugich czesne jest zdecydowanie wyższe niż w przedszkolu. Za pobyt dziecka w publicznym średnio zapłacimy bowiem 220 - 270 zł, a w niepublicznym ok. 100 zł więcej.