Wideo. Jak sprawdzić czy przeszedłeś koronawirusa?
TVN po roku powtórzyła emisję "Kuchennych rewolucji" w podwłocławskim Glewie i przypomniała o gospodzie "Pod rumianym jabłkiem".
Jak radzi sobie ten zajazd w pandemii? Co przyniosły "Kuchenne rewolucje"? Gospoda "Pod rumianym jabłkiem" w Glewie przed "Kuchennymi rewolucjami" nazywała się "Pod zachrypniętym kogutem". Jest częścią gospodarstwa agroturystycznego w Glewie, które z oddaniem prowadzi Aleksandra Wron-kowska-Mordal wraz z mężem. To włocławianie, którzy przed laty porzucili miasto dla wsi. Ale nie byle jakiej wsi, bo Glewo jest przepięknie położone. Ze skarpy rozciąga się niezwykły widok na Zalew Włocławski. I taki widok mają także goście gospody.
Ale nie tylko położenie jest atutem tego miejsca. Także kuchnia, bo Aleksandra Wronkowska-Mordal od zawsze stawiala na ekologię, na dobre jakościowe produkty. Ale mimo tego coś w tym biznesie szwankowało. I stąd "Kuchenne rewolucje" z Magdą Gessler, autorytetem kulinarnym. Co zmieniło się w gospodzie na skutek "Kuchennych rewolucji"? Nie tylko nazwa. Wnętrze restauracji także, zgodnie z konwencją programu, zostało odmienione. W wyniku "Kuchennych rewolucji" zmieniło się także menu. Ale to dalej kuchnia regionalna, oparta o produkty z gospodarstwa, przygotowywane w oparciu o tradycyjne receptury.
Aleksandra Wronkowska-Mordal przyznaje, że po "Kuchennych rewolucjach" w soboty i niedziele o miejsce w gospodzie było trudno. A i w dni pozostałe gości nie brakowało. Gospodę odwiedzali nie tylko włocławianie, którzy mają do Glewa około 15 minut autem, ale w przeważającej większości złaknieni nowych smaków i doznań kulinarnych torunianie, płocczanie, byd-goszczanie czy łodzianie.
- Mieliśmy także wielu gości zagranicznych, z Europy, ale też z Chicago - dodaje właścicielka.
Niestety, dobrą passę gospody przerwała pandemia i wprowadzone obostrzenia. Gospoda, jak wiele innych lokali, znów jest zamknięta dla gości. I przygotowuje tylko menu na wynos. Także menu świąteczne. Zamówienia jeszcze są przyjmowane. Niestety, w sytuacji gdy święta spędzamy w niewielkim gronie, zamówień wiele nie ma. Ale wciąż amatorów prawdziwych smaków, tych znanych z dzieciństwa nie brakuje.
