- Nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa. - uspokaja Zbigniew Chrustowski, inspektor ds. zarządzania kryzysowego w powiecie tucholskim.
Poziom dopuszczalny to 170 cm. W Tucholi został przekroczony o cztery centymetry. - I ten stan się utrzymuje, ale spokojnie. Trzy lata temu mieliśmy 192 cm i też nie zagrażało to ludziom - mówi Chrustowski. - Jedyne, co byłoby niebezpieczne, to gdyby przy mostach tworzyły się zatory lodowe, a nic takiego się nie dzieje.
Brda jest w tej chwili częściowo zamarznięta. Dzięki temu, że płynie wartko, lód jest szybko roztapiany. Zmartwieniem mogłaby być nagła odwilż, ale na to się nie zapowiada. - Zresztą przy Brdzie w naszym powiecie nie ma zabudowań. Woda mogłaby utworzyć rozlewiska jedynie na łąkach i w lasach - mówi Chrustowski.
Zespół zarządzania kryzysowego jest też w stałym kontakcie z Mylofem, gdzie jest zapora na Brdzie.