Młody mieszkaniec Gostycyna utopił się w Kamionce w lipcu. Policjanci znaleźli leżące na brzegu ubrania, a po kilkunastu minutach poszukiwań - ciało. Po tej tragedii jeszcze bardziej uczulali mieszkańców na niebezpieczeństwo, jakie może nieść ze sobą wypoczynek nad wodą. A jezior i rzek w Borach Tucholskich nie brakuje.
- Akwenów jest sporo, w dodatku niektóre bardzo duże, np. jeziora Cekcyńskie czy Raciąskie - mówi Wojciech Raddatz, naczelnik wydziału prewencji i ruchu drogowego, pełniący obowiązki rzecznika prasowego tucholskiej komendy. - Biorąc pod uwagę tegoroczną aurę, czyli sporo upalnych dni, to zdarzeń było stosunkowo niewiele. Duża w tym zasługa strzeżonych plaż, o które zadbano w wielu gminach.
Raddatz chwali też współpracę z Borowiackim WOPR-em i strażakami, którzy dysponują odpowiednim sprzętem pływającym.
Woprowcy pomagają zresztą nie tylko wtedy, gdy wydarzy się nieszczęście - podczas pokazów uczą m.in. technik pływackich i pokazują, jak ratować tonącego.
Trwa jednak sezon nie tylko dla plażowiczów, ale też grzybiarzy, a rozległe lasy bywają zdradliwe. Co roku policja przyjmuje zgłoszenia o amatorach prawdziwków, którzy wybrali się na grzybobranie i zgubili w lesie. W takich przypadkach nieoceniona jest pomoc strażaków ochotników, którzy wspólnie z policją przeczesują bory. - W poszukiwania zazwyczaj angażuje się OSP, ale i władze samorządowe. Pamiętam, jak w gminie Cekcyn osoby zaginionej pomagał szukać również wójt - opowiada Wojciech Raddatz. - Tego lata nie mieliśmy jeszcze sygnału o czyimś zaginięciu, ale przecież sezon dopiero się zaczął.